czwartek, 2 maja 2013

Rozdział 18 " Mako"


To już ponad miesiąc mija odkąd opuściła wioskę. Chociaż teoretycznie powinna się z każdym dniem przyzwyczajać, stawało się odwrotnie – coraz bardziej tęskniła. Samotność doskwierała jej jak cholera i sama nieraz, nie mogąc się powstrzymać chichrała się z tego. No bo jakby nie patrzeć to jakiś czas temu nie miała nawet Hidekiego i mieszkała sama, więc takie życie nie powinno jej przeszkadzać, bo to dla niej żadna nowość. Nie miała się do kogo odezwać, oczywiście miała psa, do którego mówiła non stop, ale ten nie potrafiąc udzielić jej odpowiedzi albo szczekał, albo merdał ogonkiem lub po prostu milczał. Wiadome więc, że brak jakiejkolwiek odpowiedzi z czasem stawał się denerwujący, jednak nie obwiniała za to pupila, nic z tych rzeczy. Największy żal miała do siebie i coraz bardziej wątpiła w to, że opuszczając swoich przyjaciół postępuje odpowiednio. Idąc tak wpatrzona w ziemię zatrzymała się dopiero wtedy kiedy wpadła na coś twardego, nie mogąc utrzymać równowagi z hukiem upadła na ziemię.
- Cholera…- zaklęła pod nosem, masując swoje obolałe cztery litery. Popatrzyła w górę i napotkała czarne, chłodne tęczówki, które przenikliwie się w nią wpatrywały. Z plecaka, który leżał tuż obok niej wyłonił się w jednym momencie pies i również mierząc wzrokiem tajemniczego przybysza. Jej powieki poszerzyły się, kiedy tuż przed sobą zauważyła jego wysuniętą dłoń, proponującą pomoc. Chwilę się wahała, ale jednak sięgnęła po nią i pozwoliła na podniesienie się.
- Taka ładna dziewczyna powinna bardziej na siebie uważać – powiedział obdarowując ją szarmanckim uśmiechem. Złapała się przerażona za głowę i dopiero zorientowała, że kaptur zsunął jej się przy upadku. – Nie musisz zasłaniać tak pięknej twarzy. – Wyszczerzył się jeszcze bardziej ukazując jej rząd białych i równych zębów. Dopiero teraz zbadała go wzrokiem dogłębniej. Musiała przyznać, że był bardzo przystojny. Wyższy od niej o głowę,  czarne tęczówki dodawały mu odrobiny tajemniczości, ale też strasznie pociągały. Włosy w tym samym kolorze były niesfornie ułożone i kilka dłuższych kosmyków opadało mu na czoło. Na sobie miał białą, obcisłą koszulkę odsłaniającą umięśnione, silne ręce i która kontrastowała z jego opalonym kolorem skóry. ( huhu, brałabym xd dop.aut.) Mimowolnie na jej policzki wpełzł szkarłatny rumieniec. I chociaż przeważnie potrafiła wyjść z takiej sytuacji bez największego problemu, teraz zupełnie odjęło jej mowę. Może to jego nadzwyczajna uroda tak na nią wpłynęła? Sama nie wiedziała. Czuła, że im dłużej spogląda w te czarne źrenice tym szybciej bije jej serce, a nogi stają się jak z waty. I w dodatku ten uśmiech, który nawet na sekundę nie zszedł z jego twarzy. Czuła, że zaraz odpłynie, lecz skarciła siebie w myślach za takie zachowanie i w końcu mogła coś z siebie wydusić.
- Jaka ładna? Dzięki za pomoc i przepraszam. – Powiedziała obojętnie i najszybciej jak potrafiła. ruszyła przed siebie wymijając mężczyznę.
- Poważnie! – zawołał za nią i chcąc nie chcąc musiała się zatrzymać. – Jesteś jak na razie najprzyjemniejszą rzeczą jaka mi się dziś przytrafiła. – Uśmiechnął się do niej jeszcze szerzej choć zdawało jej się to już niemożliwe. W dodatku wyglądał teraz dwa razy bardziej pociągająco.
- Naprawdę? Dzień się dopiero zaczął pewnie nie jedna miła rzecz cię jeszcze spotka. – Uniosła kąciki ust w górę i znów miała ruszyć dalej, ale jak można się domyśleć przystojny osobnik  nie miał zamiaru odpuścić. Idąc tuż za nią, zupełnie jak ogon mówił dalej:
- Nawet wiem co by mi sprawiło jeszcze większą przyjemność.
- Co takiego? – zapytała pełna ciekawości lecz nawet nie odwracając głowy w jego stronę. Jakby to nie wyglądało, próbowała po prostu ukryć przed nim jej palące policzki, które za nic w świecie nie chciały jej opuścić.
- Gdybyś dała się zaprosić na obiad byłbym w siódmym niebie! – zawołał pełny entuzjazmu.
- Dziękuje, ale chyba spasuję, nie jestem głodna. – Jej wypowiedź przerwał donośny dźwięk dochodzący z jej żołądka. Zaczerwieniła się jeszcze bardziej i przyspieszyła kroku.
- Nie ładnie tak kłamać. – Powiedział wyrównując z nią chód i wpatrując się prosto w jej niebieskie tęczówki.
- Nawet mnie nie znasz! – Krzyknęła lecz musiała przyznać, że jego urok naprawdę na nią działał.
- Jestem Mako! – uśmiechnięty podał jej dłoń, którą ona niepewnie ujęła.
- Harumi. – odpowiedziała po chwili.
- W takim razie już się znamy- oznajmił uradowany. – Więc chyba teraz dasz się wyrwać na jakieś jedzonko, co? – Dziewczyna westchnęła zrezygnowana.
- Będziesz tak za mną szedł jeśli się nie zgodzę?
- Zgadłaś.
- W takim razie w drogę! – Zawołała i wspólnie z nowopoznanym weszli do pobliskiej restauracji.
Pomieszczenie było o dziwo bardzo eleganckie chociaż z zewnątrz zapowiadało się, że wchodzą do zwykłej karczmy. Pełno stolików z białą zastawą, kryształowe żyrandole… Ale nie to było najbardziej krępujące tutaj. Byli nimi ludzie, którzy ubrani byli w eleganckie stroje zapewne kosztujące majątek. Wpatrywali się w dwójkę nowych gości z pewnego rodzaju grymasem niezadowolenia na buziach.  Z resztą co się dziwić. Dziewczyna w długim, ciemnym płaszczu i chłopak ubrany na sportowo. To wszystko powodowało, że jej wzrok samowolnie powędrował w okolice butów, które były trochę umorusane błotem od ciągłej podróży. W pewnym momencie poczuła ciepło rozlewające się na jej ramieniu, podniosła energicznie głowę obserwując jego przyczynę.
- Madam – zwrócił się do niej uśmiechnięty chłopak chcąc ściągnąć jej nakrycie. Odwzajemniła gest i  pozwoliła na ściągnięcie z siebie garderoby. Dziękowała sobie w myślach, że miała na sobie czystą i w miarę dobrze wyglądającą letnią sukienkę. Za chwilę podszedł jeden z kelnerów odziany w służbowy, ale za to wyglądający na mega drogi strój i przyglądając się im zniesmaczony zaprowadził ich do stolika. Zarzuciła sobie plecak z pupilem na plecy i ruszyła tuż za nim. Zdawała sobie sprawę, że kiedy pozwoli Hidekiemu wyjść to zapewne ich wyrzucą, więc postanowiła ukradkiem rzucać mu pożywienie do środka.
- No cóż, planowałem coś lepszego, ale chyba ujdzie w tłoku co nie? – Powiedział żartobliwie zadzierając nosa do góry co nieznacznie rozbawiło dziewczynę. Za chwilę otrzymali menu i czarnowłosa myślała, że zejdzie na zawał, kiedy zobaczyła ceny.
- Zamawiaj co chcesz, ja płacę. – Powiedział chłopak.
- Nie musisz, sama mogę to zrobić.
- Ale ja chcę i nawet nie ma innej możliwości. Jestem facetem, to znaczy, że ja płacę na randce. Poza tym zaciągnąłem Cie w takie drogie miejsce i nie mogę pozwolić żebyś przeze mnie się wykosztowała. – Słysząc słowo „ randka „ lekko drgnęła. Co on sobie myślał, przecież znają się dopiero od kilkunastu minut. Mimo tego nawet nie odezwała się słowem na ten temat, nie zaprzeczyła. Nie wiedziała czemu tak na niego reaguje, po prostu chciała tego, a fakt, że on sam tak ujął to spotkanie spowodowała, że jej serce przyspieszyło znaczniej.
- Niech będzie.- Powiedziała po chwili. Za niedługo oboje dostali swoje porcje. Trzeba przyznać, że jedzenie było naprawdę wyśmienite. Wszystko wykonane z ogromną pasją i precyzją, idealnie wysmażone mięso, ugotowane ziemniaki i doprawiona sałatka. Wprost rozpływało się w ustach. Po skończonym obiedzie i w pełni zadowoleni wyszli na zewnątrz.
- Dziękuje za przemile spędzony dzień, Maco. Dowidzenia. – Powiedziała oddalając się jednak za moment poczuła jak ktoś chwyta ją za nadgarstek i przyciąga bliżej siebie. Zdezorientowana spojrzała na chłopaka i w tym momencie ich tęczówki się spotkały. Niebieskie, głębokie, tak intensywne, że bez problemu można było się w nich zakochać w sekundę i czarne, przenikliwe, tak pociągające…  Nie mogła oderwać od nich swoich oczu, poczuła jego ramiona oplatające się wokół jej talii i to że ich usta coraz bardziej się do siebie zbliżają. Myślała, ze serce zaraz wyskoczy jej z piersi, nie wiedziała jak to się stało, przecież w ogóle go nie zna, a mimo to w tym momencie pragnie tego zbliżenia jak niczego innego. W brzuchu czuje łaskoczące ją motyle i chociaż w środku krzyczy STOP coraz bardziej zbliża swoje wargi do niego. Czując jego ciepły, miły oddech w końcu oddaje się chwili, zupełnie nie poznając samej siebie. Spokojny pocałunek powoli zamienia się w bardziej namiętny , łapczywy. Czuje jego wilgotny język, którym rozchyla jej wargi, a ona zamiast w porę się opanować pozwala mu na to i sama oddaje pieszczoty. Kiedy w końcu się od siebie odrywają dalej darzą siebie swoim spojrzeniem. Ona nieco przestraszonym całą sytuacją, ale także w pełni szczęśliwym. On czułym , troskliwym, podekscytowanym. Przybliżył ją bliżej siebie i przytulił czule, zaciągając słodkim zapachem jej włosów. Mimo jej zdziwienia nie mogła ukryć uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy. Co on miał w sobie takiego, że nie chciała przerywać tej chwili?
- Spotkajmy się jutro, dobrze? – Wyszeptał jej do ucha.
- Dobrze – odpowiedziała bez namysłu, mocniej wtulając się w jego umięśnioną klatkę.
Wieczorem szła do hotelu, na jej policzkach w dalszym ciągu widniał rumieniec, a ona sama czuła na ustach jego smak. Była cała roztrzęsiona, wiedziała, że nie może długo tutaj zostać, ale mimo to, właśnie tego chciała. Pierwszy raz w życiu czuła coś takiego będąc z chłopakiem. Opadła na niezbyt wygodne łóżko pokoju hotelowego i myślała. Myślała o nim, o tym, że gdyby była normalna to zapewne chciałaby sobie z nim układać życie. W dodatku wydawało jej się, że on czuje to samo. No bo w końcu to on to sprowokował. Oddała się w objęcia Morfeusza nie mogąc doczekać się, co przyniesie jej nowy dzień.

~**~


Mineły już ponad dwa miesiące od spotkania Maka, od tego czasu ani na chwilę nie opuściła tego miasta. Dzień w dzień spotykała się z chłopakiem, w którym dość szybko się zakochała. Spędzała z nim każdą minutę i chociaż wiedziała, że nie może dłużej zostać w tym miejscu to wcale tego nie chciała. Było jej tak dobrze, tak cholernie dobrze. Jej tęsknota za Konohą o wiele bardziej się zmniejszyła. Oczywiście nigdy nie zapominała o przyjaciołach. Noc w noc, patrzyła na gwiazdy życząc im zdrowia i szczęścia. Jednak spotykając jego odzyskała nadzieję na to, że jednak może ułożyć sobie jakoś życie, że miłość jednak istnieje. I dzięki niemu choć na chwilę zapomniała o tym kim jest, o swoich obowiązkach, odpowiedzialności…
Mako był dwa lata starszy od niej. Nie był ninją, pracował na pobliskiej budowie i to jak najbardziej jej odpowiadało. Dużo opowiedział jej o sobie. Jego rodzice również zostali zabici przez shinobi jednak on nie miał odwagi ani możliwości szkolić się na wojownika. Mimo tego był bardzo silny fizycznie i nie dawał sobą nikomu manipulować , a co za tym idzie, potrafił się skutecznie obronić. Był bardzo wrażliwy i uczuciowy pomimo tego, że na ludzi patrzył chłodno i wprost ich odstraszał. Kochała w nim wszystko, a szczególnie jego zachowanie w stosunku do niej. Potrafił być tak szarmancki, że nie jedna za nim szalała. A on mimo wszystko nawet nie spojrzał na żadną z nich, ciągle liczyła się dla niego tylko ona. Mimo tego, że bezgranicznie mu ufała nie opowiadała mu o wiosce Liścia ani o swoich zdolnościach. Wiedział tylko, że jest shinobi, który podróżuje i za niedługo będzie musiała opuścić te tereny. Zarzekał się, że pójdzie z nią, że już nigdy jej nie opuści. Sprawiało to, że na sercu czuła niesamowite ciepło, które rozlewało się jeszcze bardziej z każdym jego czułym słowem.

Leżała na łóżku w jego mieszkaniu bawiąc się jego włosami. Był bardzo zmęczony po ciężkim dniu w pracy, ale mimo to wpatrywał się w nią nie chcąc zasnąć. Hideki leżał w ich nogach smacznie chrapiąc.
- Jutro wyjeżdżam – wypaliła. Wiedziała, że ten moment w końcu nadejdzie i trzeba w końcu porozmawiać na ten temat.
- Jadę z Tobą. – Odpowiedział jej spokojnie. Pokręciła przecząco głową.
- Nie możesz, nie mogę Cie narażać.
- Na co? – zapytał podnosząc głowę, był nieco poirytowany.
- Nieważne
- Harumi – spojrzał na nią stanowczo. Uciekała wzrokiem, ale kiedy wiedziała, że tego  nie odwlecze opowiedziała mu o swoim kek kei genkai i o tym, że jest celem nie jednego wrogiego ninja. Chociaż była tym bardzo zdziwiona to chłopak nadal nie zmienił swojego zdania. Zapewniał ją ,że teraz kiedy o tym wie nie mam mowy żeby pozwolił jej iść samej.
- Kocham Cię – powiedziała dziewczyna uwalniając pojedyncze łzy chowające się pod jej powiekami i wtulając w tors Maca.
- Ja Ciebie też – odpowiedział, wpatrując się w przestrzeń za oknem i uśmiechając lekko. – Wieczorem pokaże Ci jedną rzecz w tym mieście. – Nie wiedziała o co mu chodzi, ale jakoś o tym nie myślała. W tym momencie przepełniało ją niesamowite szczęście i chciała żeby trwało już zawsze.

 ~**~

Tymczasem w wiosce ukrytego Liścia panował jak zawsze spokój. O tej porze dnia najbardziej gwarno było w samym centrum gdzie do życia budził się handel. Zbliżała się jesień, ale mimo to słońce przyjemnie świeciło, a na niebie pojawiały się tylko pojedyncze chmury. Jedyne co,  to było wietrznie lecz ten wiatr nie był spowodowany porą roku. Te dość mocne podmuchy dochodziły z pola treningowego, które okrywał teraz dym. Ciszę w wiosce zakłócały wybuchy i chociaż teren przeznaczony do ćwiczeń położony był w odludnionym miejscu to dźwięki dochodziły do samego centrum powodując niekiedy niepokój na twarzach mieszkańców. W końcu, po kulminacyjnym wstrząsie wszystko ucichło. Wiatr momentalnie się uspokoił, a dym powoli zaczął opadać. Na samym środku zmasakrowanej wręcz przestrzeni stał blondyn, a tuz za nim dwójka Jouninów, którzy uśmiechali się do siebie i pokiwali twierdzącą głowami. Naruto podniósł rękę i zacisnął ją w pięść, spoglądając wprost przed siebie.
- WYRUSZAMY! – Krzyknął pewnym i wydawałoby się bardziej dojrzałym niż zazwyczaj głosem po czym w ułamku sekundy zniknął z pola widzenia. Tuż za nim zniknęła pozostała dwójka.  

---~***~---

Dobra, co jak co, ale ten rozdział wyszedł mi chyba troszkę dłuższy... :D Napracowałam się nad nim, nie powiem :D Z góry przepraszam za wszelkie błędy, ale tyle nad tym siedziałam, że nie chce mi się tego sprawdzać, chociaż w sumie ja nigdy nie sprawdzam, a powinnam :D No cóż, mam nadzieję, że mi to wybaczycie ^^. A co do notki to wydaje mi się, że was zaskoczyłam :) Ciekawa jestem czy polubicie Maka :D Mam co do niego małe plany, więc przyspieszyłam to o dwa miesiące żeby wam nie fillerować za bardzo ich miłością :D I wydaję mi się, że niektórych mogę również i zaskoczyć w kolejnym ^^ Wieczorem zabiorę się za jego pisanie, bo jak widzicie wena mnie nie opuszcza, więc oczekujcie go w najbliższym czasie! 
No cóż, czekam na wasze komentarze bo jestem ciekawa waszej reakcji na nową postać i w dodatku taką... hm... No wiecie, chłopak Harumi chyba nikt się tego nie spodziewał xDD 
Buziam :* 

7 komentarzy:

  1. Pierwsza ! ^^ Skomentuje potem kochana bo wychodzę ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie i jeszcze raz nie! Nie lubię Mako! Ona ma kochać Naruto, będą mieli śliczne syntetycznie czerwone bąble i szczęśliwe życie!! A nie Mako... Smutna jestem ;(
    Na ale cóż... Czekam na następne ,bo może coś cie zmieni. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to jak Harumi ma chłopaka to teraz by wypadało zeby Naruto tez kogos miał;d
    Notka jak zawsze bardzo dobra;)
    Nie widziałem zadnych błedow;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka mnie zaskoczyła. Ja oczywiście wole by Harumi była z Naruto. Ciekawi mnie jak bardzo rozwinie się to wszystko i co zrobi Naruto jak zobaczy ich razem. Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohayo! :) Dzięki za skomentowanie i nadrobienie rozdziałów u mnie:3
    Co do notki to... szok. Skąd w ogóle się wziął ten cały Mako? :O
    nie, nie, nie, ten typ to ideał, tak mi się zdaje.. ideały nie istnieją, nie, nie!
    Może powinnam go polubić za perfekcyjny wygląd i niepodważalnie wyrafinowane maniery i szarmanckość, ale nie.. do Harumi nie pasuje taki idealny gościu... ;p
    Oby się od niej odczepił a ona niech wraca do Konohy! Chociaż w ten sposób może się minąć z Naruto... yhh.. sama już nie wiem. Pisz szybko kolejny rozdział i rozwiej moje wątpliwości! :D
    Pozdrawiam i życzę niegasnącej weny! ;*
    www.shinobiway.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem tak... jeśli zrobisz na stałe parę Harumi z tym Macem, to strzelam focha!!! xD Nie no bez jaj, ja chce NaruHarumi. Zrób że tak cały Mac (czy jak mu tam) to naprawdę jakiś szpieg Akatsuki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja pierdziele, nie wiem czemu, ale na samym początku pomyślałam, że to Sasuke! Dopiero potem, jak się uśmiechnął... Uśmiech?? Nieee, to nie może być Sasuke :D Mako, Mako, Mako... ciekawe jakie masz wobec niego plany, ale ja osobiście jestem oczarowana tą postacią <3 Trochę dziwne, że tak się jej uczepił, wręcz podejrzane ale chrzanić to, ważne że takie ciacho z niego (też bym brała haha xD). Nie rozpisuje się, bo czeka mnie jeszcze jeden rozdział :* I tylko powiem jedno... mam nadzieję i nie mogę się doczekać spotkania Mako z Naruto :D

    OdpowiedzUsuń