To już ponad miesiąc mija odkąd opuściła wioskę.
Chociaż teoretycznie powinna się z każdym dniem przyzwyczajać, stawało się
odwrotnie – coraz bardziej tęskniła. Samotność doskwierała jej jak cholera i
sama nieraz, nie mogąc się powstrzymać chichrała się z tego. No bo jakby nie
patrzeć to jakiś czas temu nie miała nawet Hidekiego i mieszkała sama, więc
takie życie nie powinno jej przeszkadzać, bo to dla niej żadna nowość. Nie
miała się do kogo odezwać, oczywiście miała psa, do którego mówiła non stop,
ale ten nie potrafiąc udzielić jej odpowiedzi albo szczekał, albo merdał
ogonkiem lub po prostu milczał. Wiadome więc, że brak jakiejkolwiek odpowiedzi
z czasem stawał się denerwujący, jednak nie obwiniała za to pupila, nic z tych
rzeczy. Największy żal miała do siebie i coraz bardziej wątpiła w to, że
opuszczając swoich przyjaciół postępuje odpowiednio. Idąc tak wpatrzona w
ziemię zatrzymała się dopiero wtedy kiedy wpadła na coś twardego, nie mogąc
utrzymać równowagi z hukiem upadła na ziemię.
- Cholera…- zaklęła pod nosem, masując swoje obolałe cztery
litery. Popatrzyła w górę i napotkała czarne, chłodne tęczówki, które
przenikliwie się w nią wpatrywały. Z plecaka, który leżał tuż obok niej wyłonił
się w jednym momencie pies i również mierząc wzrokiem tajemniczego przybysza.
Jej powieki poszerzyły się, kiedy tuż przed sobą zauważyła jego wysuniętą dłoń,
proponującą pomoc. Chwilę się wahała, ale jednak sięgnęła po nią i pozwoliła na
podniesienie się.
- Taka ładna dziewczyna powinna bardziej na siebie
uważać – powiedział obdarowując ją szarmanckim uśmiechem. Złapała się przerażona
za głowę i dopiero zorientowała, że kaptur zsunął jej się przy upadku. – Nie musisz
zasłaniać tak pięknej twarzy. – Wyszczerzył się jeszcze bardziej ukazując jej
rząd białych i równych zębów. Dopiero teraz zbadała go wzrokiem dogłębniej.
Musiała przyznać, że był bardzo przystojny. Wyższy od niej o głowę, czarne tęczówki dodawały mu odrobiny
tajemniczości, ale też strasznie pociągały. Włosy w tym samym kolorze były
niesfornie ułożone i kilka dłuższych kosmyków opadało mu na czoło. Na sobie
miał białą, obcisłą koszulkę odsłaniającą umięśnione, silne ręce i która
kontrastowała z jego opalonym kolorem skóry. ( huhu, brałabym xd dop.aut.) Mimowolnie
na jej policzki wpełzł szkarłatny rumieniec. I chociaż przeważnie potrafiła
wyjść z takiej sytuacji bez największego problemu, teraz zupełnie odjęło jej
mowę. Może to jego nadzwyczajna uroda tak na nią wpłynęła? Sama nie wiedziała.
Czuła, że im dłużej spogląda w te czarne źrenice tym szybciej bije jej serce, a
nogi stają się jak z waty. I w dodatku ten uśmiech, który nawet na sekundę nie
zszedł z jego twarzy. Czuła, że zaraz odpłynie, lecz skarciła siebie w myślach
za takie zachowanie i w końcu mogła coś z siebie wydusić.
- Jaka ładna? Dzięki za pomoc i przepraszam. –
Powiedziała obojętnie i najszybciej jak potrafiła. ruszyła przed siebie
wymijając mężczyznę.
- Poważnie! – zawołał za nią i chcąc nie chcąc musiała
się zatrzymać. – Jesteś jak na razie najprzyjemniejszą rzeczą jaka mi się dziś
przytrafiła. – Uśmiechnął się do niej jeszcze szerzej choć zdawało jej się to
już niemożliwe. W dodatku wyglądał teraz dwa razy bardziej pociągająco.
- Naprawdę? Dzień się dopiero zaczął pewnie nie jedna
miła rzecz cię jeszcze spotka. – Uniosła kąciki ust w górę i znów miała ruszyć
dalej, ale jak można się domyśleć przystojny osobnik nie miał zamiaru odpuścić. Idąc tuż za nią,
zupełnie jak ogon mówił dalej:
- Nawet wiem co by mi sprawiło jeszcze większą
przyjemność.
- Co takiego? – zapytała pełna ciekawości lecz nawet
nie odwracając głowy w jego stronę. Jakby to nie wyglądało, próbowała po prostu
ukryć przed nim jej palące policzki, które za nic w świecie nie chciały jej
opuścić.
- Gdybyś dała się zaprosić na obiad byłbym w siódmym
niebie! – zawołał pełny entuzjazmu.
- Dziękuje, ale chyba spasuję, nie jestem głodna. –
Jej wypowiedź przerwał donośny dźwięk dochodzący z jej żołądka. Zaczerwieniła
się jeszcze bardziej i przyspieszyła kroku.
- Nie ładnie tak kłamać. – Powiedział wyrównując z nią
chód i wpatrując się prosto w jej niebieskie tęczówki.
- Nawet mnie nie znasz! – Krzyknęła lecz musiała
przyznać, że jego urok naprawdę na nią działał.
- Jestem Mako! – uśmiechnięty podał jej dłoń, którą
ona niepewnie ujęła.
- Harumi. – odpowiedziała po chwili.
- W takim razie już się znamy- oznajmił uradowany. –
Więc chyba teraz dasz się wyrwać na jakieś jedzonko, co? – Dziewczyna westchnęła
zrezygnowana.
- Będziesz tak za mną szedł jeśli się nie zgodzę?
- Zgadłaś.
- W takim razie w drogę! – Zawołała i wspólnie z nowopoznanym
weszli do pobliskiej restauracji.
Pomieszczenie było o dziwo bardzo eleganckie chociaż z
zewnątrz zapowiadało się, że wchodzą do zwykłej karczmy. Pełno stolików z białą
zastawą, kryształowe żyrandole… Ale nie to było najbardziej krępujące tutaj.
Byli nimi ludzie, którzy ubrani byli w eleganckie stroje zapewne kosztujące
majątek. Wpatrywali się w dwójkę nowych gości z pewnego rodzaju grymasem
niezadowolenia na buziach. Z resztą co
się dziwić. Dziewczyna w długim, ciemnym płaszczu i chłopak ubrany na sportowo.
To wszystko powodowało, że jej wzrok samowolnie powędrował w okolice butów,
które były trochę umorusane błotem od ciągłej podróży. W pewnym momencie
poczuła ciepło rozlewające się na jej ramieniu, podniosła energicznie głowę
obserwując jego przyczynę.
- Madam – zwrócił się do niej uśmiechnięty chłopak
chcąc ściągnąć jej nakrycie. Odwzajemniła gest i pozwoliła na ściągnięcie z siebie garderoby.
Dziękowała sobie w myślach, że miała na sobie czystą i w miarę dobrze
wyglądającą letnią sukienkę. Za chwilę podszedł jeden z kelnerów odziany w
służbowy, ale za to wyglądający na mega drogi strój i przyglądając się im
zniesmaczony zaprowadził ich do stolika. Zarzuciła sobie plecak z pupilem na
plecy i ruszyła tuż za nim. Zdawała sobie sprawę, że kiedy pozwoli Hidekiemu
wyjść to zapewne ich wyrzucą, więc postanowiła ukradkiem rzucać mu pożywienie
do środka.
- No cóż, planowałem coś lepszego, ale chyba ujdzie w
tłoku co nie? – Powiedział żartobliwie zadzierając nosa do góry co nieznacznie
rozbawiło dziewczynę. Za chwilę otrzymali menu i czarnowłosa myślała, że
zejdzie na zawał, kiedy zobaczyła ceny.
- Zamawiaj co chcesz, ja płacę. – Powiedział chłopak.
- Nie musisz, sama mogę to zrobić.
- Ale ja chcę i nawet nie ma innej możliwości. Jestem
facetem, to znaczy, że ja płacę na randce. Poza tym zaciągnąłem Cie w takie
drogie miejsce i nie mogę pozwolić żebyś przeze mnie się wykosztowała. –
Słysząc słowo „ randka „ lekko drgnęła. Co on sobie myślał, przecież znają się
dopiero od kilkunastu minut. Mimo tego nawet nie odezwała się słowem na ten
temat, nie zaprzeczyła. Nie wiedziała czemu tak na niego reaguje, po prostu
chciała tego, a fakt, że on sam tak ujął to spotkanie spowodowała, że jej serce
przyspieszyło znaczniej.
- Niech będzie.- Powiedziała po chwili. Za niedługo
oboje dostali swoje porcje. Trzeba przyznać, że jedzenie było naprawdę
wyśmienite. Wszystko wykonane z ogromną pasją i precyzją, idealnie wysmażone
mięso, ugotowane ziemniaki i doprawiona sałatka. Wprost rozpływało się w
ustach. Po skończonym obiedzie i w pełni zadowoleni wyszli na zewnątrz.
- Dziękuje za przemile spędzony dzień, Maco.
Dowidzenia. – Powiedziała oddalając się jednak za moment poczuła jak ktoś
chwyta ją za nadgarstek i przyciąga bliżej siebie. Zdezorientowana spojrzała na
chłopaka i w tym momencie ich tęczówki się spotkały. Niebieskie, głębokie, tak
intensywne, że bez problemu można było się w nich zakochać w sekundę i czarne,
przenikliwe, tak pociągające… Nie mogła
oderwać od nich swoich oczu, poczuła jego ramiona oplatające się wokół jej
talii i to że ich usta coraz bardziej się do siebie zbliżają. Myślała, ze
serce zaraz wyskoczy jej z piersi, nie wiedziała jak to się stało, przecież w
ogóle go nie zna, a mimo to w tym momencie pragnie tego zbliżenia jak niczego
innego. W brzuchu czuje łaskoczące ją motyle i chociaż w środku krzyczy STOP
coraz bardziej zbliża swoje wargi do niego. Czując jego ciepły, miły oddech w
końcu oddaje się chwili, zupełnie nie poznając samej siebie. Spokojny pocałunek
powoli zamienia się w bardziej namiętny , łapczywy. Czuje jego wilgotny język,
którym rozchyla jej wargi, a ona zamiast w porę się opanować pozwala mu na to i
sama oddaje pieszczoty. Kiedy w końcu się od siebie odrywają dalej darzą siebie
swoim spojrzeniem. Ona nieco przestraszonym całą sytuacją, ale także w pełni
szczęśliwym. On czułym , troskliwym, podekscytowanym. Przybliżył ją bliżej
siebie i przytulił czule, zaciągając słodkim zapachem jej włosów. Mimo jej
zdziwienia nie mogła ukryć uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy. Co on
miał w sobie takiego, że nie chciała przerywać tej chwili?
- Spotkajmy się jutro, dobrze? – Wyszeptał jej do
ucha.
- Dobrze – odpowiedziała bez namysłu, mocniej wtulając
się w jego umięśnioną klatkę.
Wieczorem szła do hotelu, na jej policzkach w dalszym
ciągu widniał rumieniec, a ona sama czuła na ustach jego smak. Była cała
roztrzęsiona, wiedziała, że nie może długo tutaj zostać, ale mimo to, właśnie
tego chciała. Pierwszy raz w życiu czuła coś takiego będąc z chłopakiem. Opadła
na niezbyt wygodne łóżko pokoju hotelowego i myślała. Myślała o nim, o tym, że
gdyby była normalna to zapewne chciałaby sobie z nim układać życie. W dodatku
wydawało jej się, że on czuje to samo. No bo w końcu to on to sprowokował. Oddała
się w objęcia Morfeusza nie mogąc doczekać się, co przyniesie jej nowy dzień.
~**~
Mineły już ponad dwa miesiące od spotkania Maka, od
tego czasu ani na chwilę nie opuściła tego miasta. Dzień w dzień spotykała się
z chłopakiem, w którym dość szybko się zakochała. Spędzała z nim każdą minutę i
chociaż wiedziała, że nie może dłużej zostać w tym miejscu to wcale tego nie
chciała. Było jej tak dobrze, tak cholernie dobrze. Jej tęsknota za Konohą o
wiele bardziej się zmniejszyła. Oczywiście nigdy nie zapominała o przyjaciołach.
Noc w noc, patrzyła na gwiazdy życząc im zdrowia i szczęścia. Jednak spotykając
jego odzyskała nadzieję na to, że jednak może ułożyć sobie jakoś życie, że
miłość jednak istnieje. I dzięki niemu choć na chwilę zapomniała o tym kim
jest, o swoich obowiązkach, odpowiedzialności…
Mako był dwa lata starszy od niej. Nie był ninją,
pracował na pobliskiej budowie i to jak najbardziej jej odpowiadało. Dużo
opowiedział jej o sobie. Jego rodzice również zostali zabici przez shinobi
jednak on nie miał odwagi ani możliwości szkolić się na wojownika. Mimo tego
był bardzo silny fizycznie i nie dawał sobą nikomu manipulować , a co za tym
idzie, potrafił się skutecznie obronić. Był bardzo wrażliwy i uczuciowy pomimo
tego, że na ludzi patrzył chłodno i wprost ich odstraszał. Kochała w nim
wszystko, a szczególnie jego zachowanie w stosunku do niej. Potrafił być tak
szarmancki, że nie jedna za nim szalała. A on mimo wszystko nawet nie spojrzał
na żadną z nich, ciągle liczyła się dla niego tylko ona. Mimo tego, że
bezgranicznie mu ufała nie opowiadała mu o wiosce Liścia ani o swoich
zdolnościach. Wiedział tylko, że jest shinobi, który podróżuje i za niedługo
będzie musiała opuścić te tereny. Zarzekał się, że pójdzie z nią, że już nigdy
jej nie opuści. Sprawiało to, że na sercu czuła niesamowite ciepło, które
rozlewało się jeszcze bardziej z każdym jego czułym słowem.
Leżała na łóżku w jego mieszkaniu bawiąc się jego
włosami. Był bardzo zmęczony po ciężkim dniu w pracy, ale mimo to wpatrywał się
w nią nie chcąc zasnąć. Hideki leżał w ich nogach smacznie chrapiąc.
- Jutro wyjeżdżam – wypaliła. Wiedziała, że ten moment
w końcu nadejdzie i trzeba w końcu porozmawiać na ten temat.
- Jadę z Tobą. – Odpowiedział jej spokojnie. Pokręciła
przecząco głową.
- Nie możesz, nie mogę Cie narażać.
- Na co? – zapytał podnosząc głowę, był nieco
poirytowany.
- Nieważne
- Harumi – spojrzał na nią stanowczo. Uciekała
wzrokiem, ale kiedy wiedziała, że tego
nie odwlecze opowiedziała mu o swoim kek kei genkai i o tym, że jest
celem nie jednego wrogiego ninja. Chociaż była tym bardzo zdziwiona to chłopak
nadal nie zmienił swojego zdania. Zapewniał ją ,że teraz kiedy o tym wie nie
mam mowy żeby pozwolił jej iść samej.
- Kocham Cię – powiedziała dziewczyna uwalniając
pojedyncze łzy chowające się pod jej powiekami i wtulając w tors Maca.
- Ja Ciebie też – odpowiedział, wpatrując się w
przestrzeń za oknem i uśmiechając lekko. – Wieczorem pokaże Ci jedną rzecz w
tym mieście. – Nie wiedziała o co mu chodzi, ale jakoś o tym nie myślała. W tym
momencie przepełniało ją niesamowite szczęście i chciała żeby trwało już zawsze.
~**~
Tymczasem w wiosce ukrytego Liścia panował jak zawsze
spokój. O tej porze dnia najbardziej gwarno było w samym centrum gdzie do życia
budził się handel. Zbliżała się jesień, ale mimo to słońce przyjemnie świeciło,
a na niebie pojawiały się tylko pojedyncze chmury. Jedyne co, to było wietrznie
lecz ten wiatr nie był spowodowany porą roku. Te dość mocne podmuchy dochodziły
z pola treningowego, które okrywał teraz dym. Ciszę w wiosce zakłócały wybuchy
i chociaż teren przeznaczony do ćwiczeń położony był w odludnionym miejscu to dźwięki
dochodziły do samego centrum powodując niekiedy niepokój na twarzach mieszkańców.
W końcu, po kulminacyjnym wstrząsie wszystko ucichło. Wiatr momentalnie się
uspokoił, a dym powoli zaczął opadać. Na samym środku zmasakrowanej wręcz
przestrzeni stał blondyn, a tuz za nim dwójka Jouninów, którzy uśmiechali się
do siebie i pokiwali twierdzącą głowami. Naruto podniósł rękę i zacisnął ją w
pięść, spoglądając wprost przed siebie.
- WYRUSZAMY! – Krzyknął pewnym i wydawałoby się
bardziej dojrzałym niż zazwyczaj głosem po czym w ułamku sekundy zniknął z pola
widzenia. Tuż za nim zniknęła pozostała dwójka.
---~***~---
Dobra, co jak co, ale ten rozdział wyszedł mi chyba troszkę dłuższy... :D Napracowałam się nad nim, nie powiem :D Z góry przepraszam za wszelkie błędy, ale tyle nad tym siedziałam, że nie chce mi się tego sprawdzać, chociaż w sumie ja nigdy nie sprawdzam, a powinnam :D No cóż, mam nadzieję, że mi to wybaczycie ^^. A co do notki to wydaje mi się, że was zaskoczyłam :) Ciekawa jestem czy polubicie Maka :D Mam co do niego małe plany, więc przyspieszyłam to o dwa miesiące żeby wam nie fillerować za bardzo ich miłością :D I wydaję mi się, że niektórych mogę również i zaskoczyć w kolejnym ^^ Wieczorem zabiorę się za jego pisanie, bo jak widzicie wena mnie nie opuszcza, więc oczekujcie go w najbliższym czasie!
No cóż, czekam na wasze komentarze bo jestem ciekawa waszej reakcji na nową postać i w dodatku taką... hm... No wiecie, chłopak Harumi chyba nikt się tego nie spodziewał xDD
Buziam :*
Pierwsza ! ^^ Skomentuje potem kochana bo wychodzę ;***
OdpowiedzUsuńNie, nie i jeszcze raz nie! Nie lubię Mako! Ona ma kochać Naruto, będą mieli śliczne syntetycznie czerwone bąble i szczęśliwe życie!! A nie Mako... Smutna jestem ;(
OdpowiedzUsuńNa ale cóż... Czekam na następne ,bo może coś cie zmieni. :)
No to jak Harumi ma chłopaka to teraz by wypadało zeby Naruto tez kogos miał;d
OdpowiedzUsuńNotka jak zawsze bardzo dobra;)
Nie widziałem zadnych błedow;)
Notka mnie zaskoczyła. Ja oczywiście wole by Harumi była z Naruto. Ciekawi mnie jak bardzo rozwinie się to wszystko i co zrobi Naruto jak zobaczy ich razem. Pozdrawiam i czekam na next
OdpowiedzUsuńOhayo! :) Dzięki za skomentowanie i nadrobienie rozdziałów u mnie:3
OdpowiedzUsuńCo do notki to... szok. Skąd w ogóle się wziął ten cały Mako? :O
nie, nie, nie, ten typ to ideał, tak mi się zdaje.. ideały nie istnieją, nie, nie!
Może powinnam go polubić za perfekcyjny wygląd i niepodważalnie wyrafinowane maniery i szarmanckość, ale nie.. do Harumi nie pasuje taki idealny gościu... ;p
Oby się od niej odczepił a ona niech wraca do Konohy! Chociaż w ten sposób może się minąć z Naruto... yhh.. sama już nie wiem. Pisz szybko kolejny rozdział i rozwiej moje wątpliwości! :D
Pozdrawiam i życzę niegasnącej weny! ;*
www.shinobiway.blog.pl
Powiem tak... jeśli zrobisz na stałe parę Harumi z tym Macem, to strzelam focha!!! xD Nie no bez jaj, ja chce NaruHarumi. Zrób że tak cały Mac (czy jak mu tam) to naprawdę jakiś szpieg Akatsuki.
OdpowiedzUsuńJa pierdziele, nie wiem czemu, ale na samym początku pomyślałam, że to Sasuke! Dopiero potem, jak się uśmiechnął... Uśmiech?? Nieee, to nie może być Sasuke :D Mako, Mako, Mako... ciekawe jakie masz wobec niego plany, ale ja osobiście jestem oczarowana tą postacią <3 Trochę dziwne, że tak się jej uczepił, wręcz podejrzane ale chrzanić to, ważne że takie ciacho z niego (też bym brała haha xD). Nie rozpisuje się, bo czeka mnie jeszcze jeden rozdział :* I tylko powiem jedno... mam nadzieję i nie mogę się doczekać spotkania Mako z Naruto :D
OdpowiedzUsuń