W pełni zmobilizowany, od kilku dni trenował pod okiem
dwójki Jouninów. Gdyby ktoś go nie znał, pomyślałby, że strasznie się zajeżdża,
jednak każdy w wiosce wiedział, że takie tempo i ilość treningu jest dla niego
niczym szczególnym. Jego wytrzymałość, wola walki i zasoby czakry były kilkukrotnie
większe niż u normalnego człowieka. Był świadom każdego ćwiczenia, każdej
kropli potu, która spływała po jego napiętych mięśniach, aby zaraz opaść na
ziemię, zostawiając po sobie mały ślad, który z czasem zmieniał się w kałużę.
Był w stu procentach pewny tego, że cały ten wysiłek zaowocuje w walce i
pozwoli mu pokonać swoich największych wrogów. Ludzi, którzy już od dłuższego
czasu przysparzają mu wielu kłopotów. W dodatku teraz polują także i na jednego
z jego przyjaciół. Na samą myśl o tym jeszcze intensywniej wykonywał swoje
zadanie, zaciskając ze złości zęby.
Przerwy robił sobie tylko i wyłącznie kiedy Yamato
musiał odpocząć, wykończony kontrolą nad jego czakrą. W tym czasie spał, jadł i
rozmyślał. Układał sobie w głowie sceny walki z wrogiem, co zrobi kiedy spotka
ich na swojej drodze, a na końcu, tuż przed jego oczami pojawiał się jej
szeroki uśmiech, kiedy na powrót wkracza do swojego mieszkania, spotyka się z
przyjaciółmi, droczy się z nim. Te właśnie myśli powodowały, że mimo iż to
absurdalne i wręcz niemożliwie, jego zapał wzrastał jeszcze bardziej. Z nową
dawką energii, chęci i podekscytowania podnosił się z ziemi i kontynuował swój
ciężki trening. Chociaż nie był nadzwyczaj obowiązkową osobą to jeśli chodziło
o rośnięcie w siłę, niczego innego nie brał tak poważnie. Jednak technika, do
której dążył była cholernie trudna do wykonania. Tutaj nie wystarczy sama siła
mięśni i czakra. Głównym czynnikiem, potrzebnym do jej wykonania jest
koncentracja i cierpliwość. Każdy wiedział, że chłopak nie jest obdarzony
specjalnym talentem, on sam również zdawał sobie z tego sprawę, dlatego, żeby
mu się powiodło musiał znaleźć swój własny, unikalny sposób na jej wykonanie.
Tak samo jak to zrobił z Rasenganem. Łatwiej jednak powiedzieć niż wykonać. Po
kolejnej, chyba już setnej nieudanej próbie, nawet on załamał ręce. Kakashi
spojrzał na niego ukradkiem, podnosząc nieco wzrok ponad swoją ulubioną
książkę. Blondyn ciężko dyszał, wpatrując się w podłoże zrezygnowanym wzrokiem.
Kolejno zaczęły znikać kolejne klony, zapewne z przemęczenia i braku czakry. Hatake
przymknął oczy i westchnął, zamykając w tym samym momencie swoją lekturę.
- Zróbmy małą przerwę.- Powiedział spokojnym tonem,
podchodząc bliżej niego. Chłopak podniósł wyżej głowę z wyraźną trudnością i
spojrzał lekko zdziwiony na swojego nauczyciela.
- To jeszcze nie koniec – mówił dysząc. – Dalej mogę…
- Nie możesz – przerwał mu szaro włosy. Jego słowa
sprawiły, że powieki Uzumakiego rozszerzyły się do granic możliwości. – W takim
stanie nic nie zdziałasz, odpocznij chwilę. – Nastolatek zacisnął zęby i pięści
tak mocno jak tylko potrafił, wzrosła w nim niepohamowana złość. Tak ciężko
trenuje, a mimo to nie ma żadnych znaczących efektów. Świadomość tego
doprowadzała go do istnego szaleństwa. Nie słuchając nauczyciela podniósł głowę
wysoko, całkowicie zapominając o bólu i zmęczeniu jakie przed chwilą jeszcze
zwalało go z nóg. Wyprostował się dumnie i wpatrywał w zdezorientowanych w tej
chwili Kakashiego i Yamato. Złożył ze sobą palce tworząc dwa klony, towarzyszył
temu jego charakterystyczny krzyk, który znaczył, że właśnie daje z siebie
wszystko. Wystawił przed sobą dłoń, a dwójka jego sobowtórów zrobiła podobnie,
z tym, że jeden z nich obydwie ręce trzymał blisko z siebie, w bezruchu, a
drugi formował czakrę identycznie jak w przypadku rasengana. Zdezorientowani
mężczyźni wpatrywali się w poczynana chłopaka, a czując narastającą moc i
niewyobrażalnie wysoki i piskliwy dźwięk, który wywoływał aż oniemieli.
- Yamato ! – Ocucił go Kakashi, ten pokiwał głową i
począł na powrót kontrolować energię chłopaka tak, aby w to co teraz robi nie
zamieszał się niepotrzebnie kyuubi. Drzewa w najbliższej okolicy zaczęły się
niebezpiecznie kołysać, a pisk stawał się coraz głośniejszy i coraz bardziej
drażnił bębenki.
W dłoni chłopaka zaczęła pojawiać się kula czakry, wokół
której tworzyła się wirująca, świecąca jasnym kształtem poświata. Z każdą
chwilą wiatr stawał się coraz bardziej porywisty, a światło wokół kuli stawało
się większe i coraz bardziej przypominało shurikena. Oczy dwójki wyglądały jak
dwa wielkie spodki, za to na twarzy chłopaka widać było skupienie, pewność
siebie, a przede wszystkim wielki wysiłek, który wkładał w wykonywaną teraz
czynność. Kropelki potu opadały z jego czoła, aby zaraz zostać rozpryskane na
małe kawałeczki pod wpływem mocy, jaką wytwarzała technika. Kiedy w końcu
wielki shuriken przybrał odpowiedniego rozmiaru, a blondyn uznał, że dalej nie
zdoła go już uformować dezaktywował swoje klony a on sam wbił technikę w
ziemię. W chwili kiedy spotkała się z podłożem wywołała niewyobrażalnie wielki
wybuch, za chwilę pojawiła się fala uderzeniowa, która rozniosła się na kilka
kilometrów, doszczętnie niszcząc pobliskie otoczenie. Użytkownik stylu drewna
instynktownie utworzył kilkuwarstwową ścianę drewna chroniąc siebie i swojego
starszego towarzysza. Mimo tego, że włożył w to niewyobrażalnie dużo energii to niewiele by brakowało, aby zapora
najzwyczajniej w świecie popękała na
wskutek tak potężnej mocy. Kiedy wszystko ucichło, a dym całkowicie opadł, dwójka aż wstrzymała oddech ze zdziwienia.
Znajdowali się teraz w wielkim kraterze, na którego środku leżał nieprzytomny,
wycieńczony chłopak. Krajobraz wokół nich diametralnie się zmienił, zupełnie
jakby przeszedł tędy jakiś tajfun. Z niedowierzaniem i dalej szeroko otwartymi
oczami podeszli bliżej niego.
- Naruto… - wyszeptał oszołomiony sensei. – Już dawno mnie przewyższyłeś. – Powiedział,
lecz doskonale wiedział, że chłopak tego nie słyszy, gdyż w tym momencie nic a
nic do niego nie docierało.
- Niewyobrażalnie silna technika, z nią naprawdę jest
w stanie ich pokonać – dodał Yamato. Syn białego kła pomachał głową na znak, że
się zgadza, a następnie podszedł do blondyna i biorąc go na ręce, zaniósł do
budynku szpitalnego.
~*~
Uchylił swoje powieki, ale zaraz znów musiał je
zamknąć przez rażące światło, męczące jego oczy. Spróbował ponownie i tym
razem, chociaż jasność dalej mu doskwierała ukazał światu błękitne tęczówki,
którymi od razu zlustrował otaczającą go przestrzeń. Wszędzie panowała biel,
która w połączeniu z wpadającymi przez okno promieniami słonecznymi stawała się
wręcz oślepiająca.
- Gdzie ja jestem? – Przetarł dłonią swoje oczy, lecz
zaraz zerwał się na równe nogi. Momentalnie przypomniał sobie, że przecież
powinien trenować, a nie spać. W pośpiechu zaczął rozglądać się za swoimi rzeczami,
a kiedy już je zlokalizował począł szybko się ubierać.
- Nie musisz się tak spieszyć, dzisiaj masz wolne. –
Usłyszał głos swojego nauczyciela i aż podskoczył jak oparzony, odwracając się
prędko w stronę drzwi, przez które wszedł właśnie szaro włosy.
- Yo! – Przywitał się charakterystycznie dla niego,
mrużąc jedno widoczne oko.
- Jakie wolne Kakashi-sensei?! Muszę trenować i
ukończyć technikę! – Krzyknął, ale po chwili stanął jakby coś sobie
uświadamiając. W sumie to przecież mu się udało, pamiętał, że czuł
niewyobrażalną moc, potem wybuch i dalej film się urywa.
- Kakashi-sensei – powiedział niepewnie lecz znacznie
spokojniejszym tonem niż przed chwilą. – Czy ja…?
- Gratuluje – przerwał mu, a zmarszczona maska na jego
twarzy świadczyła o tym, że niezaprzeczalnie szeroko się uśmiecha. – Udało Ci
się- dodał po chwili. Usta blondyna wykrzywiły się w szeroki uśmiech, a tęczówki
nabrały blasku i życia.
- Yatta!! – Krzyknął uradowany lecz zaraz jego
przedwczesny entuzjazm został ostudzony przez nauczyciela.
- Uspokój się, to dopiero półmetek. – Pouczył go. –
Musisz nauczyć się kontroli nad tym jutsu, chyba, że masz zamiar spać potem
tydzień jak teraz.
Słowa szaro-włosego zdawały się nie wpływać zbytnio na Naruto,
dopiero po chwili chłopak stanął jak wryty, wyglądał zupełnie jakby zeszło z
niego całe podniecenie. Syn białego kła wpatrywał się w niego nieco zdziwiony i
lekko wystraszony jego nagłą zmianą humoru. Cisza panująca w pokoju szpitalnym
była wręcz nie do zniesienia.
- COOOOOOOOOOOO?!! – w końcu po kilku minutach
milczenia nastolatek aż wybuchł. – TYDZIEŃ?! SPAŁEM AŻ TYDZIEŃ!??! – Darł się w
niebogłosy, a kopiujący ninja westchnął zrezygnowany. Dopiero po dłuższej
chwili i kilkunastu próbach podjęcia głosu, kiedy jinchuuriki się zamknął mógł
wrócić do tematu.
- Tak, tydzień. Dlatego dzisiaj masz jeszcze wolne, a
od jutra zaczynamy. Naruto! Będzie jeszcze ciężej niż dotychczas, więc nie
protestuj! – Podniósł na niego głos i wskoczył na parapet, wyciągając swoją
ulubioną lekturę uniósł dłoń w geście pożegnania i wyskoczył przez okno.
- AKURAT!! PRZYZNAJ SIĘ, ŻE CHCESZ DOKOŃCZYĆ CZYTAĆ!! –
krzyknął za nim jego poirytowany uczeń, lecz sensei zniknął z jego oczu. On sam
nie miał zamiaru jednak siedzieć w szpitalu. Tym samym sposobem co przed chwilą
mężczyzna opuścił budynek. Pierwszym co zrobił to wybranie się na ramen do
Ichiraku. Jednym z tych rzeczy, aby całkowicie powrócił do formy było porządne
najedzenie się. Wszedł do środka, a pierwszym co go przywitało był szczery
uśmiech staruszka stojącego za barem.
- Naruto! Dawno Cie tu nie było. – Powiedział wesoło i
zabrał się za przyrządzanie dania nawet nie pytając się chłopaka co zamawia.
Znał go na tyle dobrze żeby stwierdzić na co w tej chwili ma ochotę. Już za
kilka minut pod nosem blondyna znalazła się miska zupy z przeróżnymi, smakowitymi
dodatkami, z której wyłaniał się niesamowicie przyjemny dla nosa aromat.
- Dużo ostatnio trenuje. – Powiedział chłopak, a następnie wymawiając
charakterystyczne na początku posiłku ‘ Itadakimasu ‘ wręcz w kilka sekund
pochłonął całą porcję. Jeszcze chwilę porozmawiał ze staruszkiem i zostawiając
zapłatę zabrał się do domu.
~*~
Kiedy wziął odświeżający prysznic od razu skierował
się na łóżko i opadł na nie z niemałym hukiem. Usadawiając się wygodnie spojrzał
na niebo przez znajdujące się nieopodal okno. Na intensywnie ciemno-granatowym
niebie mieniło się mnóstwo gwiazd. Nie znał się na tych całych konstelacjach,
wielkich wozach i małych wozach… Nie to urzekało go w tym widoku. Najbardziej
sprawiało mu przyjemność to, że prawdopodobnie teraz patrzą w to samo niebo.
Tak jak napisała w liście, patrząc na te wszystkie gwiazdozbiory rozmyślał o
niej i wprost nie mógł się doczekać aż ukończy technikę. Na ciemnym tle mignęła
mu przepiękna, spadająca gwiazda, więc odruchowo przymknął oczy i pomyślał
życzenie. I jak każdy w tej sytuacji, wierzący w tą historię poprosiłby o coś głównie dla siebie, on
poprosił o coś co zupełnie nie dotyczyło jego. Niech będzie bezpieczna rozbrzmiało w jego głowie, kiedy ujrzał
przepiękne zjawisko, które w ułamku sekundy zniknęło mu sprzed oczu. Ostatni
raz jeszcze spojrzał w górę i oddał się w objęcia Morfeusza z wiedzą, że od
jutra rozpocznie jeszcze cięższy cykl ćwiczeń.
~*~
Tymczasem przez uliczki gwarnego i oświetlonego
nocnymi lampkami miasta, gdzie życie zaczynało tętnić długo po zachodzie słońca,
szła zakapturzona postać z plecakiem zawieszonym przez ramię. Spod kaptura
można było dostrzec wylatujące niesfornie kosmyki czarnych włosów. Postać
uniosła głowę lecz strój jaki miała i cień jaki padał na jej twarz nie pozwalał
na odgadnięcie jej wyglądu. Spojrzała na spadającą gwiazdę, która wyglądała
jakby wręcz przedzierała się przez firmament i za wszelką cenę chciała znaleźć na
ziemi. Światło latarni oświetliło połowę twarzy osobnika i właśnie w tym
momencie można było dostrzec wykrzywione w lekkim uśmiechu , delikatne, pełne,
czerwone usta. Stojąc tak przez moment
tajemnicza osoba ruszyła dalej, a z plecaka wyłoniła się biała, puchata główka
rozglądająca się po okolicy i chowająca na powrót w środku.
---~*~---
Kurczę jak ja lubię kiedy tak wena ze mnie po prostu wypływa :D Naprawdę, aż przyjemnie się pisze, kiedy dokładnie wiesz co chcesz zrobić, a co najważniejsze- wiesz jak to ująć w słowa... LIKE IT!
Wracając do rozdziału to... Biorąc pod uwagę, że teraz jest wolne, a ja jak widzicie wręcz tryskam weną i chęcią do pisania to kolejny rozdział pojawi się raczej dosyć szybko :D Całuje was moje kochane misiaczki :*
PS. Czyta wam się lepiej z białą czcionką ?
Pierwsza ^^ :D
OdpowiedzUsuńCo do czcionki to czyta się bardzo dobrze myszko ^^ ;*
UsuńA co do rozdziału to ... "Bardzo mnie rozczarowałaś" ; c
Hahahahaha ! Nie no ca ja pie%&$le XD Ty nie potrafisz rozczarowywać ! Umiesz tylko zadziwić każdego czytelnika ! <3 Kocham, kocham i jeszcze raz kocham ;***
Naruciak ukończył technikę ! No w połowie XD Teraz to się dopiero zacznie ^^
Aż mu współczuje :D
Nie ma to jak piękne gwiaździste niebo *-* <3
Pozdrawiam serdecznie ;* Buziaki :)
No kobieto teraz to dajesz popisy swojej weny :D Świetnie wychodzi i bardzo przyjemnie się czyta^^ Biała czcionka lepsza :P Te dwa rozdziały świetne, już nie mogę się doczekać jak Harumi zobaczy nową technikę Naruto^^ Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNotka jest po prostu świetna tak jak zawsze. Wena cię po prostu rozpiera i to mnie cieszy. Ciekawi mnie kiedy Naruto spotka się z Harumi i pokaże jej swoją siłe. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKocham Cię za tą białą czcionkę! Czyta się o wiele lepiej! Tyle odczuć w jednym rozdziale.. Ale do rzeczy.
OdpowiedzUsuńPoczątek, ta technika - z szoku aż mnie odrzuciło, jakbym poczuła tą fale uderzeniową na sobie haha xD Lubie takie rzecz <3 Następnie rozmowa z Kakashim rozbawiła mnie prawie do łez i przyprawiła o ból brzucha, nie powiem Ci który tekst był najlepszy bo .. no nie da się, przecież oni są wręcz niemożliwi! ^.^
Końcówka rozczulająca, Naturo toż to słodziak mały, a Harumi... wyobrażając sobie ją w okół całej tej scenerii, którą opisałaś... Zrobiło mi się tak jakoś miło i usta same wygięły mi się w uśmiechu. Na prawdę super rozdział, ciesze sie że wena Ci dopisuje (mnie właśnie opuściła choć mam wszystko szczegółowo rozplanowane na najbliższe 8 rozdziałów...), obyś dotrzymała słowa i szybko wstawiła kolejną notkę! Buziaki ;***
Biała czcionka jest spoko, ale dzięki niej nie mogę czytać Twoich rozdziałów na telefonie jak mam w zwyczaju x.x no nic, nadrabiam będąc na kompie ;p
OdpowiedzUsuńA co do notki - aż czuć od Ciebie tę buchającą na kilometr wenę. :D Tylko pozazdrościć! :>
Naruto może być z siebie dumny, dzięki uporowi osiągnął zamierzony cel.. tzn. jego połowę. Zawsze coś. Yatta! Harumi wraca do wioski? :D Będzie wesooooło ^^
Pozdrawiam i oczekuję na kolejne rozdziały.
[www.shinobiway.blog.pl