Leżała owinięta bandażami od stóp do głowy. Wszystko
cholernie ją bolało, ale jeszcze bardziej irytowało ją to niewyraźne, szpitalne
pomieszczenie, w którym spędza już kilka dni. Naruto jak i reszta wioski
odwiedzali ją praktycznie codziennie, ciągle wypytując o jej samopoczucie.
Musiała przyznać, że to bardzo miłe uczucie wiedzieć, że się o nią martwią, no
ale kurczę ile można powtarzać to samo? Miała tego serdecznie powyżej uszu, nie
wytrzyma w tym przytłaczającym pokoju. Szybkim ruchem podniosła się do pionu,
co było jej poważnym błędem, bo zaraz na wskutek przeraźliwego szarpnięcia w
okolicy pleców padła na powrót na łóżko.
- Cholera…- wycedziła przez zaciśnięte z bólu zęby i
na powrót wróciła do pozycji leżącej. Westchnęła ciężko i klęła na swoją
bezradność w myślach. Wyglądała w tym momencie niczym zbity pies. Nagle
usłyszała skrzypienie drzwi i odruchowo odwróciła głowę w tamtą stronę. W
momencie kiedy zauważyła osobę wchodzącą do Sali wyszczerzyła się od ucha do
ucha, a w jej oku pojawił się zadziorny błysk, który sugerował, że właśnie
wpadł jej do głowy wspaniały pomysł.
- Ohayo! – zawołał w jej stronę blondyn, którego ręce
wciśnięte były w kieszenie spodni.
- Naruto!! – wykrzyczała zadowolona i gestem ręki
poprosiła go bliżej siebie. Lekko zdziwiony, a także i speszony jej zachowaniem
i o dziwo za bardzo uśmiechniętym wyrazie twarzy podszedł do niej niepewnie.
- Mam prośbę- wypaliła nim zdążył zapytać o przyczynę
jej entuzjazmu.
- Wiedziałem, że coś chcesz – powiedział marszcząc
lekko czoło na co ta zaśmiała się uwodzicielsko i udawała, że nie wie o co chodzi.
- Co ty gadasz? – poczęła się wykręcać, lecz stanowcze
„ Gadaj „ blondyna sprawiło, że przestała się z nim droczyć.
- Zanieś mnie do domu – powiedziała poważnie.
Popatrzył na nią chwilę i tym razem to on uśmiechnął się złowieszczo.
- Nie ma mowy – odpowiedział na co dziewczyna zrobiła
się aż czerwona ze złości.
- Naaarutoo…- spojrzała na niego „spod byka” a wokół
niej zaczęła pojawiać się mroczna aura, jednak zdawało się to nie robić
wrażenia na Uzumakim.
- Skoro tak bardzo chcesz to sama sobie idź –
odpowiedział jej zakładając ręce na piersiach i wyczekując jej reakcji. Tak jak uważał nie
mógł się powstrzymać przed wybuchnięciem głośnym śmiechem widząc jej nadymane
policzki i tą bezradność. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie
się ruszyć z miejsca bez pomocy drugiej osoby. W końcu doznała sporych obrażeń,
a niestety nie potrafi dojść do siebie tak szybko jak on.
- OJ! Nie dąsaj się, za kilka dni pewnie cie wypuszczą
– zabawiał się dalej jej kosztem wiedząc, że tym samym doprowadza ją do szału.
On sam także nie lubił pobytów w szpitalu, w szczególności tych dłuższych.
- Wyjdź – powiedziała odwracając głowę w drugą stronę,
tym razem jej ton brzmiał już poważniej.
- Na żartach się nie znasz – powiedział lekko
poirytowany jej „ foszkiem „ . Podszedł do łóżka i chwycił ją w ramiona za
chwilę stojąc już na parapecie. Kiedy wyskoczył na zewnątrz uśmiechnęła się
podstępnie.
- To ty się na nich nie znasz – wyszczerzyła się
widząc zdziwienie na jego twarzy jednak zaraz mocniej ścisnęła jego bluzę
dziękując mu w myślach za to, że na powrót pozwolił jej cieszyć się świeżym
powietrzem i wiatrem powodującym , że jej czarne, długie kosmyki włosów wręcz
tańczyły.
…
Położył ja delikatnie na jej łóżku i usiadł na
krzesło, które stało w pokoju. Czując swój własny wygodny materac wbiła swoją
głowę jeszcze bardziej w poduszkę i uniosła delikatnie kąciki ust. Tutaj mogła
leżeć w nieskończoność, było jej tak wygodnie.
- Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej – powiedziała
wpatrując się zadowolonym wzrokiem w
sufit. – Dziękuje – odwróciła głowę w jego stronę i powiedziała to tak
swobodnie i z taką szczerością, że aż j uwierzył, w jej wdzięczność.
- Nie ma za co – odpowiedział zadowolony.
- Napijesz się herbaty? – zapytała dziewczyna po
minucie niezręcznej ciszy, która zapanowała między nimi.
- Chętnie bym się skusił gdybym wiedział, że dasz
sobie radę z jej przygotowaniem.
- Pff! Tylko patrz! – zdenerwowała się i znów
spróbowała poderwać jednak skończyło się to tak jak za ostatnim razem. Opadła
bezwładnie na pościel i rozłożyła ręce w niemocy.
- Gdybyś mógł zrobić… - zaśmiała się niezręcznie lecz
chłopak nie zaprotestował. Posłusznie wstał i już po chwili wrócił do niej z
dwoma kubkami gorącego napoju. Dalej rozmowa już lepiej się kleiła, a oni
przegadali tak cały dzień nawet nie zauważając, że zaczęło się już ściemniać. W
końcu blondyn opuścił jej mieszkanie i skierował się do swojego gniazdka.
Na drugi dzień dziewczyna czuła się już niebo lepiej.
Jej kości bolały coraz to mniej , a ona była w stanie już chodzić po domu. Co
prawda było to nieco wolniejsze tempo, ale nie było co narzekać. Narzuciła na
siebie luźne dresy, a włosy spięła w wysokiego, niechlujnego koka. Zaraz miał
wpaść Naruto, aby przynieść jej Hidekiego, który na czas jej pobytu w szpitalu
był pod okiem Sakury. Usłyszała dzwonek i szykując w kuchni herbatę krzyknęła
krótkie „ wejść „.
- Yo – za sobą usłyszała znajomy głos, lecz różnił się
od tego, którego oczekiwała. Jak poparzona odwróciła się i zauważyła przed sobą
uśmiechniętego Kibę.
- Cześć – powiedziała lekko zdziwiona jego wizytą, ale
zaraz uśmiechnęła się miło i zaprosiła do stołu.
- Napijesz się herbaty? – zapytała, ale nie dała mu za
bardzo wyboru, ponieważ już kładła przed nim kubek gorącego napoju.
- Więc, co Cie do mnie sprowadza? – zapytała upijając
łyk herbaty.
- Przechodziłem obok i postanowiłem wpaść sprawdzić
jak się czujesz- odpowiedział choć na
jego policzkach pojawił się ledwie widoczny rumieniec co nieco ją speszyło.
- Jak widzisz czuje się dobrze- posłała w jego stronę
ciepły uśmiech.
- Spodziewasz się kogoś? Bo jeśli Ci przeszkadzam, to
wiesz…- podrapał się po głowie Inuzuka.
- Naruto miał wpaść przynieść mi psa, ale nie
przeszkadzasz, skądże znowu! – wyjaśniła mu Harumi upijając kolejny łyk.
- Rozumiem, a czy ty i on jesteście… no wiesz, parą? –
zapytał bezpośrednio na co Nakaze zaczęła dławić się napojem.
- Coo?- zapytała niedowierzając w to co przed chwilą
usłyszała. – Skąd Ci to przyszło do głowy, jesteśmy tylko przyjaciółmi! –
odpowiedziała mu już nieco bardziej się uspokajając.
- Dużo czasu ze sobą spędzacie, więc pomyślałem…
- To nie myśl, bo Ci nie wychodzi – przerwała mu stanowczo, poirytowana jego pytaniem.
- Przepraszam – podrapał się po swojej brązowej
czuprynie. Westchnęła ciężko.
- Nic się niestało – odpowiedziała zanosząc kubki do
zlewu.
- To ja już będę szedł, powrotu do zdrowia! –
uśmiechnął się do niej ,a ona posłała mu ten sam gest. Inuzuka wychodząc z jej mieszkania natrafił na jej kolejnych
gości.
- Kiba? A co ty tu robisz? – zapytał zdziwiony jego
obecnością Uzumaki.
- Przyszedłem ją odwiedzić, a co zazdrosny? – zapytał z
wrednym uśmieszkiem.
- Pff! – prychnął blondyn- Jeszcze czego – powiedział,
a następnie przekręcił klamkę i wszedł do środka odprowadzając wzrokiem jeszcze
Kibę. Kiedy ten zszedł mu całkowicie z oczu od razu skierował się do kuchni,
gdzie przypuszczał znajdowała się dziewczyna.
- Ohayo – przywitał się z nią.
- Ohayo – odpowiedziała mu dziewczyna i od razu
podeszła do czajnika, aby zalać kolejne dwa kubki herbaty. Kiedy położyła je na stole przywitała się
czule z małym pupilem.
- Widzę, że lepiej się czujesz – zaczął rozmowę
Uzumaki.
- Pewnie, chyba nawet wyjdę na spacer, jest taka ładna
pogoda – popatrzyła w stronę okienka kuchennego, przez które do pomieszczenia
wpadały ciepłe promienie słoneczne.
- Nie za wcześnie na spacery?
- A co ty moją niańką jesteś, czy co? Nie przesadzaj,
nic mi nie będzie. Mam już dość siedzenia w tym domu. Jak się martwisz to
możesz iść ze mną – powiedziała spokojnie.
- Ja o Ciebie? Nie ma mowy! – naburmuszył się chłopak.
- W takim razie ja z Hidekim idziemy, a ty zamknij za
sobą drzwi jak będziesz wychodził – ostrożnie podniosła się z krzesła i
powolnym krokiem skierowała w stronę drzwi wyjściowych. Tuż za nią podążył
biały piesek, a Uzumaki tylko przewrócił oczami i ruszył tuż za nią.
W końcu odetchnęła świeżym powietrzem wioski. Od razu
przybyło jej trochę dodatkowych sił, a ona sama poczuła się dwa razy lepiej. Słońce
muskało jej skórę i ogrzewało swoim przyjemnym ciepłem. Spacerkiem powędrowali
w stronę rzeki praktycznie nic nie mówiąc. Lubiła nieraz po prostu rozkoszować
się pięknem dnia. Kiedy dotarli na miejsce , a ona zobaczyła przejrzystą taflę
wody jej oczy powiększyły się z
zachwytu. Konoha w porze lata była wyjątkowo piękna, a zwłaszcza te jej
obrzeża, które stanowiły kompletne odludzie. W koło pełno drzew, krótka, ale za
to miękka i intensywnie zielona trawa, a w oddali widoczny niewielki wodospad.
- Jak pięknie – zachwyciła się dziewczyna, składając
swoje dłonie. Blondyn przystanął tuż obok niej i tylko przytaknął jej
skinieniem głowy. Nagle poczuła lekkie szarpania w okolicy dolnej nogawki.
Kiedy spojrzała w dół zauważyła swojego pupila, który usilnie próbował zachęcić
ją do zabawy z nim.
Niestety chociaż bardzo by tego chciała, w tym stanie
jeszcze nie mogła sobie pozwolić na bieganie, skakanie i tarzanie się po
trawie. Przykucnęła przy nim i pogłaskała po głowie.
- Przykro mi, ale nie dam rady – powiedziała na co
pies, który widocznie rozumiał doskonale jej słowa wyraźnie posmutniał. – Ale za
to Naruto może się z Tobą pobawić, co nie? – Zwróciła się z uśmiechem do
blondyna, któremu nie było trzeba dwa razy powtarzać. Jeśli chodziło o ubaw –
był on pierwszym chętnym.
- Yosh! – krzyknął uradowany i za chwilę ganiał już z
Hidekim po najbliższym otoczeniu. Zadowolona czarnowłosa usiadła na trawie i
wpatrywała się w tę dwójkę. Kąciki jej ust mimowolnie uniosły się ku górze
widząc poczynania swoich przyjaciół. Nieraz nie wytrzymując po prostu wybuchała
głośnym śmiechem co także i u blondyna wywoływało dziwne ciepło na sercu.
Bardzo lubił, kiedy była taka szczęśliwa i uśmiechnięta. Kiedy w końcu zabawa
dobiegła końca, oboje przysiedli tuż obok dziewczyny lekko sapiąc. Do tego
doszedł jeszcze głośny dźwięk z żołądka Naruto, który ponownie rozbawił Nakaze.
Zaraz jednak dało się usłyszeć drugi, podobny dźwięk tym razem dobiegający z
jej brzucha, przez co zarumieniła się nieznacznie.
- Głodna jestem, szkoda, ale musimy wracać – mówiąc to
wyraźnie posmutniała, co nie ubiegło uwadze młodego jinchuuriki. W końcu siedzą
tutaj jakąś godzinę, a musiał przyznać, że takie leżenie w czterech ścianach jest naprawdę okropnym
uczuciem.
- Nie ma mowy! – zerwał się na równe nogi. – Lubisz ryby?
– zapytał z szerokim uśmiechem. Zdezorientowana czarnowłosa tylko pokiwała
głową wpatrując się w niego ze zdziwieniem.
- Yosh! W takim razie zaraz złowię nam obiad! –
krzyknął i zrzucił z siebie zbędne ubrania, pozostawiając same bokserki. Spojrzała cała czerwona na jego umięśnione i
wyrzeźbione ciało i odwróciła głowę. Chwilę później chłopak stworzył kilka
klonów i wraz z nimi zniknął pod wodą.
- Wariat – zachichotała pod nosem, ale musiała
przyznać, że zrobiło jej się strasznie miło.
- Mam! – krzyknęli blondyni równocześnie wynurzając się
z wody. Kiedy już wszystkie klony zniknęły i pozostał tylko ten prawdziwy z
rękami pełnymi ryb podszedł do Harumi.
- Zamawiała pani może smażoną rybę? – zapytał żartobliwie.
- Ale nie surową – odpowiedziała mu z wrednym
uśmieszkiem. Chłopak westchnął i nabił jedzenie na patyki. Jedynym problemem
było rozpalenie ogniska. Pierwszym co przyszło mu do głowy było wzięcie dwóch
kamieni i „trzaskanie” nimi o siebie. Na ten widok Nakaze omal nie wybuchła
głośnym śmiechem. Po kilku nieudanych próbach znalazł dwa patyki i zaczął
pocierać nimi o siebie. To również nie dało żadnego efektu. W końcu padł na
ziemię i rozłożył ręce w bezradności.
- Lubisz surowe? – zapytał z nutką smutku w głosie. Wiadome, że on też był
strasznie głodny. Dziewczyna postanowiła jednak pomóc mu nieco. Podeszła do
ogniska i przymykając oczy wydobyła ze swoich palców mały ogień, którym
podpaliła drewno. Blondyn stanął jak wryty, że też nie pomyślał o tym, że ta
dziewczyna potrafi używać natury chakry, ognia…
- Głupek ze mnie – złapał się za czoło.
- Masz rację- odpowiedziała mu dziewczyna, ale zaraz
podała jeden kijek. – Ale takiego właśnie Cie lubię – uśmiechnęła się do niego
szeroko. Na jej słowa czas Uzumakiego jakby się zatrzymał. Jej słowa strasznie go
zdziwiły, co jak co, ale tego się nie spodziewał. Za moment jednak odwzajemnił jej gest i
przyjął nabitą rybę. Resztę dnia spędzili na różnych rozmowach i śmiechach.
Dzisiaj właśnie Naruto zdał sobie sprawę, że stworzył z tą dziewczyną silną
więź i poznał jej prawdziwe „ Ja” , które wcale nie jest takie straszne, jak
wydawało mu się na początku.
_____________________________
Rozdział wstawiam na weekend - tak jak mówiłam :) Dzisiaj tak na luźno, macie rację, że trochę odpoczynku się dziewczynie przyda :) Tak więc akcja powinna pojawić się w kolejnym rozdziale, który nie wiem kiedy się pojawi, bo ten tydzień mam naprawdę tak zajęty, że nie wiem kiedy wyrobie się z nową notką. No i jeszcze muszę po nadrabiać wasze rozdziały, bo na kilku blogach mam zaległości... Nie przynudzam już, więc życzę miłego czytania, buziaczki ^^
Bardzo przyjemny rozdzialik, taki sympatyczny kawaii^^ Naruto i Harumi do siebie pasują, coraz więcej zaczyna się między nimi dziać :D Oby tylko nikt tego nie zepsuł! Zaciekawiłaś mnie tą kolejną notką, już czekam z niecierpliwością^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUuuuu cos sie zaczyna dziac *zaciera raczki* :D .. Pewnie do tego dojdzie Kiba ale co tam, Naruto ma przewage :D
OdpowiedzUsuńFajny rozdzial, wreszcie dalas dziewczynie odpoczac. Bez walk, bez facetow na nia napadajacych. Pelen relaks :D mimo ze jest poobijana. I widziala Naruto w samych gaciach :X:X
czekam na wiecej ;))) buzioleee :*:*:*
Hey, u mnie nowa notka, zapraszam :) PS. Gdy tylko będę miała chwilkę czasu to zaczynam od początku czytać wszystkie rozdziały;p wyjaśnienia u mnie w notce. Pozdrawiam ! ;>
OdpowiedzUsuńWitam, witam,
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny, hahha nikt nie lubi za długo przesiadywać w szpitalu ;] spacer się udał rewelacyjnie, no i jeszcze Naruto złowił kilka rybek ;] czyżby Kiba smalił cholewki do Namury, ze wypytuje o relacje ich łączące?
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
No;d w koncu cos sie dzieje miedzy Naruto a Harumi i o to chodzi;d
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo dobry;)
Pozdrawiam
Naruto i Harumi zbliżają się do siebie coraz bardziej. Tylko czekać na NaruHaru. Notka świetna. Pozdrawiam i oby szybko pojawiła się nowa notka.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że sama co raz bardziej lubie Harumi. No i fajnie, że już się tak dogadują z Naruto. Rozdział bardzo sympatyczny, czytałam go z wielkim uśmiechem i rozczuleniem ^.^
OdpowiedzUsuńI życzę ci dużo wolnego czasu po napiętym tygodniu :3 :*
Jedne z lepszych opowiadań jakie czytałem, a tu się to dopiero rozkręca. Oby tak dalej, a nieźle Ci wyjdzie. Tak sobie myślę... A co mi tam. Nominuję Cię do Versatile Blogger Award! Po więcej info zapraszam do mnie na http://buried-in-a-shadow.blogspot.com/p/versatile-blogger-adward.html
OdpowiedzUsuńRozdział spokojny, ale nie nudny :D Kocham sposób, w jaki piszesz ^^
OdpowiedzUsuńNaru - szaleniec, jakich mało. Ja bym ręcznie ryb nie złowiła ^^"
Pozdrawiam i czekam na next ;**
Rozdział bardziej oparty na spokoju i zabawie :D Oczywiście nie znaczy to ze nudny ;) Bardzo mi się podobał ^^ Mam nadzieje, ze szybko dodasz następny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ^^
http://natsuxlucy-inna-historia.blogspot.com/
Zapraszam do mnie na rozdział 9 na http://buried-in-a-shadow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!