środa, 11 września 2013

Rozdział 24 " Deszcz "

Słońce wdzierało się przez okno sypialni blondyna. Z podkrążonymi oczami i guzami na całej głowie wpatrywał się tempo w sufit. Odwrócił głowę w bok i spojrzał na śpiącą koło niego Harumi. Wyglądała tak ślicznie i spokojnie, że aż nie chciało się wierzyć, że potrafi być tak okrutną osobą. Nie mógł zasnąć, ponieważ co chwile chrapał, a ona wściekła budziła się i wymierzała kolejne ciosy w jego głowę. Podniósł się i przykrył ją kołdrą, a sam skierował się do łazienki, aby wziąć zimny, pobudzający prysznic. Dalej męczyła go senność, więc w samym ręczniku wszedł do kuchni. Nie sądził, że zastanie tam swoją przyjaciółkę.
- Ohayo- przywitała się z nim i obdarzyła przelotnym spojrzeniem. I to był jej błąd, ponieważ widząc jego umięśnione i nagie ciało, spłonęła pokaźnym rumieńcem. - Ubierz się! - Warknęła,  ale on nic sobie z tego nie zrobił.
- Jestem u siebie. - Odburknął wyraźnie wkurzony za nieprzespaną noc. Zezłościła ją ta odzywka, więc wręcz rzuciła mu pod nos talerz z ciepłą jajecznicą i kubek kawy , po czym zawołała Hidekiego i opuściła mieszkanie. On tylko prychnął pod nosem, ale zapach jedzenia nie dawał mu spokoju, więc od razu zabrał się za pałaszowanie. Musiał przyznać - było przepyszne. Korzystając z okazji, że dziewczyny nie ma w domu od razu pognał do sypialni, a po kilku sekundach na terenie całego lokum dało się usłyszeć jego chrapanie.

Była tak zmęczona , że ledwo co widziała na oczy. Krzątała się po wiosce nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Przechodząc koło Ichiraku nie mogła się oprzeć, aby wejść do środka. Przy barze zobaczyła znajome twarze i pomimo swojego samopoczucia zmusiła się na lekki uśmiech w ich stronę.
- Ohayo Hinata, Kiba - Przywitała się z nimi.
- Ohayo. - Przywitała się dwójka.
- A gdzie macie Shino? - Zapytała z ciekawością, a oni jakby trochę się speszyli, bo obydwoje wyraźnie wykręcali się od odpowiedzi. Czyżby byli na randce? Przemknęło jej przez myśl. I w normalnej sytuacji pewnie od razu zaczęłaby doszukiwać się odpowiedzi. Jednak zmęczenie i humor jej na to nie pozwalały. Zamówiła miskę ramenu i opadła na krzesełko przy barze. Czuła na sobie ich pytające spojrzenia, lecz nie odezwała się słowem.
- Więc... Słyszałem, że mieszkasz teraz z Naruto. - Zaczął Inuzuka. Drgnęła. Tak samo jak Hinata, która widocznie dopiero teraz się o tym dowiedziała.
- Już nie. Nie zamierzam tam wracać. - Nadymała swoje policzki, a oni tylko się uśmiechnęli. Zaraz jednak w pełnym zdziwieniu obserwowali jak czarnowłosa pochłania miskę ramenu, którą właśnie otrzymała. Kiedy skończyła odetchnęła i podziękowała za posiłek. Zaraz po tym opuściła lokal już w znacznie lepszym humorze.
Nawet nie wiedziała kiedy ten czas tak zleciał, ale dzień zbliżał się ku kresowi. Nie miała kompletnego pomysłu na to, gdzie się udać. W końcu trafiła nad rzekę, tutaj, gdzie była na swojej pierwszej , rzekomej "randce" z blondynem. Uśmiechnęła się, pierwszy raz w tym dniu. Nie chciała wracać, za bardo i za często spinała się z Uzumakim. Ale dlaczego? Rozmyślając opadła na miękką trawę i wpatrywała w niebo, które nabrało różnych odcieni czerwieni. Tuż obok niej usadowił się jej puchaty przyjaciel. Zamknęła oczy, oddając się w objęcia Morfeusza.  Przez zmęczenie, które towarzyszyło jej przez dłuższy czas, jej sen był tak twardy, że nie zbudziły ją nawet pojedyncze krople deszczu spadające raz po raz na jej czoło.
Uchylił powieki, ale ku jego zdziwieniu nie przywitało go światło słoneczne. W pokoju było szaro,  a do uszu dochodził tylko dźwięk uderzających o parapet kropel deszczu. Przetarł oczy i przeciągnął się.
- Harumi! - Zawołał. Jednak nie doczekał się odpowiedzi. Powtórzył. Dalej nic. Jeszcze nie wróciła? Pomyślał i spojrzał na zegarek, który pokazywał godzinę dziewiętnastą. Chociaż nie miał na to zupełnej ochoty wstał i z naburmuszoną miną wyszedł z mieszkania. Nie zwracając uwagi na kałuże , w które wchodził raz po raz zaglądał do sklepów, barów. W końcu dotarł przed Ichiraku i kiedy już myślał, że ją tam zastanie... Pustka. Staruszek tylko poinformował go o tym, że tu była, ale dobrych kilka godzin temu.
Obszedł całą wioskę, był już przemoczony do suchej nitki, a po niej dalej ani śladu. Był wściekły. No bo jak tak można nagle zniknąć, rozpłynąć się w powietrzu. Co ta dziewczyna sobie wyobraża? Ale z drugiej strony martwił się, cholernie. I nagle przybrał wystraszony wyraz twarzy. Do jego głowy zaczęły przychodzić niepokojące myśli. A jeżeli znowu to zrobiła? Jeśli znowu wpadła na tak niedorzeczny pomysł żeby opuścić wioskę? Na samą myśl w jego brzuchu rozlało się nieprzyjemne uczucie. Potrząsnął energicznie głową odpędzając od siebie te niedorzeczności i ruszył w ostatnie miejsce, w którym mogła być.
Deszcz wcale nie nieprzestawał padać, wręcz przeciwnie. Krople spadające z nieba zdawały się być jeszcze większych rozmiarów i bardziej intensywniejsze. W okolicy słychać było dźwięk wzburzonej rzeki, która idealnie komponowała się z szumem opadów. Zbliżając się do miejsca, w którym zwykle łowił ryby zauważył w oddali sylwetkę leżącą na ziemi. I w tym momencie zamarł, w jednej chwili wyobraził sobie najgorszy ze wszystkich scenariuszy. W ułamku sekundy znalazł się tuż przy dziewczynie.
- Niemożliwe... - Zacisnął pięści w dłoniach tak mocno, że zdawałoby się zaraz postrzelają mu wszystkie kości. - NO PO PROSTU NIE WIERZE!!!! - Krzyknął łapiąc się za czoło. Kobieta, o którą tak bardzo się martwił, którą poszedł szukać bez żadnego zastanowienia spała sobie w najlepsze wraz ze swoim psiakiem. W dodatku w taką ulewę. Dopiero jego wrzask spowodował, że się wybudziła. Zdezorientowana i ospała podniosła się do klęku i wpatrywała pytająco w Uzumakiego, który miał wyraz twarzy jakby miał ją zaraz zabić.
- No co? - Spytała po chwili ciszy.
- Jeszcze się pytasz?! Co Ci strzeliło do łba żeby spać tutaj?! W dodatku w takim deszczu? Pojebało Cie do reszty?!
- Pff! - Prychnęła. - Tutaj przynajmniej nikt mi nie chrapał nad uchem! Poza tym... Nie musisz się o mnie martwić. Nie będziemy Ci się narzucać, poradzimy sobie. - Mówiąc to odwróciła się do niego tyłem. Zdziwiła się , kiedy poczuła jak jej ciało odrywa się mimowolnie od ziemi.
- Cccc..Co ty wyrabiasz?! - Warknęła na chłopaka, lecz ten nie zwracając uwagi na jej szamotaninę zarzucił ją sobie na plecy.
- Kto Ci powiedział , że się narzucasz? - Zapytał spokojnie. - Hideki, idziemy! - Wydał komendę futrzakowi i ruszył przed siebie. Nie odezwała się, zrobiło jej się głupio. On jej ciągle pomaga, wspiera... A ona zawsze musi coś zrobić. Zamiast być wdzięczna i siedzieć cicho, zawsze musi sprawiać problemy.
- Jesteś wariatką, wiesz? - Odezwał się po kilku minutach drogi w ciszy. Już miała mu zrobić awanturę, kiedy... - Ale mimo to bardzo Cie lubię. - Dodał uśmiechając się szeroko. W sposób, który uwielbiała. Tak ciepło, radośnie. Ten widok sprawiało , że w jej  wnętrzu rozlewało się przyjemne uczucie. Zachichotała, przymykając oczy.
- Ty też jesteś wariatem. A tak poza tym to po co mnie niesiesz? Przecież mam własne nogi.
- Tak będzie szybciej.
- SUGERUJESZ, ŻE JESTEM WOLNA , TY IDIOTO!!??
- HAHA! To też, ale bardziej chodziło mi o to... - Wypowiadając ostatnie słowo wbił się wysoko w górę i przeskakując z budynku na budynek w mgnieniu oka znalazł się pod drzwiami swojego mieszkania. Otwierając je kopniakiem w końcu oswobodził dziewczynę ze swojego uścisku i postawił tuż naprzeciw siebie. Byli cali mokrzy, zmarznięci, ale i szczęśliwi. I sama nie wiedziała, że będzie miała na to ochotę , ale bez namysłu wtuliła się w zaskoczonego tym faktem blondyna. Potrzebowała tego, aby ktoś ją po prostu przytulił. Po chwili dezorientacji  odwzajemnił jej uścisk.
- Pójdę się wykąpać pierwsza, dobrze? - Zapytała odrywając się od przyjaciela.
- Pomogę Ci - zaproponował z chytrym uśmieszkiem.
- Spoko. - Odpowiedziała obojętnie i rozpinając powoli swoją mokrą koszulę skierowała się w stronę łazienki.  Nie musiała nawet na niego patrzeć, aby wiedzieć jak czerwony jest w tym momencie. - To jak, idziesz? - Zapytała odwracając się w jego stronę. Nie myliła się, był czerwony jak burak.
- A jednak jesteś zboczony. Tylko żartowałam. - I zniknęła za drzwiami, a z jej twarzy nie schodził uśmiech. Wręcz przeciwnie - poszerzył się, kiedy usłyszała głośne " Wcale nie! " dochodzące z przedpokoju. Po odprężającym prysznicu poszła się ubrać i udała się do kuchni. W międzyczasie, kiedy Naruto brał kąpiel ona usiadła na krześle z kubkiem parującej herbaty. Spoglądając przez okno jej cały dobry humor gdzieś się ulatniał. Odczuwała coś dość niepokojącego, zupełnie jakby niebo płakało. Chyba przez tą pogodę popadła w taką zadumę. Nagle do jej uszu dobiegł dźwięk pukania do drzwi. Było już dość późno dlatego nie miała pojęcia kto to może być o tej porze.
- Ty... - Szepnęła zdumiona, kiedy zobaczyła kto to.
- Mogę wejść? Przyszedłem do Naruto...
- Hai, proszę, wejdź. - Powiedziała wpuszczając gościa do środka. - O co chodzi? - Zapytała prowadząc gościa do kuchni. Od razu sięgnęła po czajnik i już po chwili pod jego nosem zawitał gorący napój. Jego oczy mówiły jej , że stało się coś strasznego.
- Poczekajmy na Naruto. - Tylko tyle jej odpowiedział. Nie zamierzała protestować, po prostu się do tego dostosowała.
Kiedy tylko się ubrał skierował się do miejsca gdzie słyszał odgłos rozmów. Słyszał pukanie do drzwi, więc domyślał się, że ktoś przyszedł z wizytą. Kiedy przekroczył próg pomieszczenia ujrzał przy stole swojego nauczyciela.
- Kakashi-sensei? - Kiedy ujrzał przygnębiony wzrok Hatake również i on zorientował się, że coś jest nie tak. - Co się stało? - Zapytał wbijając w niego swoje przenikliwe spojrzenie. Szarowłosy podniósł się i przymykając oko powiedział:
- Pani Tsunade wzywa Cię do siebie, to poważna sprawa. - Dwójka nastolatków momentalnie spoważniała. Ewidentnie coś było nie tak, pytanie tylko , co?

~***~

Co powiedzieć? Wróciłam z nowym rozdziałem , po ... uhuh... BAAAAAAAARDZO długim czasie. Co się ze mną działo? Dosłownie wszystko. Były wakacje, ciągłe wyjazdy , wyjścia... Uwierzcie, nie dałam rady nic napisać. Żyje misiaczki, żyje. Miło, że niektórzy się o mnie martwią i pytają, że czekacie na nowe rozdziały :*  A z drugiej strony strasznie mi smutno :c Bo wiem, że tą dość sporą przerwą nieźle was zawiodłam, może i straciłam niektórych czytelników. Myślę, że należą wam się wyjaśnienia.
Także pomijając brak czasu to nawet jak trochę go miałam , wtedy brakowało weny i pomysłów. Szczerze, to miałam takie dni, w których chciałam zawiesić , bądź całkowicie zrezygnować z prowadzenia bloga. Jednak te myśli szybko przegoniłam , ponieważ obiecałam sobie , że tą historię doprowadzę do końca, choćby nie wiem co. Myślę, że jednak przydała mi się ta przerwa. Poukładałam sobie trochę w głowię i chociaż wiem, że wyszłam z wprawy przez ten czas to jestem zadowolona , że cokolwiek udało mi się napisać, a przede wszystkim, że do mojej głowy wpadła idea na dalsze losy naszych bohaterów. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tak długą nieobecność.Wiem, że zaniedbałam bloga... Eh gomene, nie wiem co jeszcze mam powiedzieć.
Co do rozdziału to nie jestem z niego max zadowolona, ale myślę, że końcówką was nieco zaciekawiłam...
Kolejny rozdział? Postaram się go napisać tak szybko, jak tylko się da. Jednak na moją wenę i czas nie ma rady dlatego nie bd wam podawać dokładnie za ile dodam notkę. Mogę wam zagwarantować, że na pewno nie bd to tak długi czas jak ta przerwa, która miała miejsce teraz :D Stęskniłam się za wami, kochani :* Mam najlepszych czytelników/ czytelniczki na świecie :* Trochę się tu rozgadałam , ale myślę, że po tak długiej nieobecności było mi to potrzebne :D <3
P.S. Przepraszam za błędy, których jest tutaj pewnie milion ;o