sobota, 22 lutego 2014

Rozdział 26 " Odkryte uczucie"

Minęły dwa tygodnie od przykrych wydarzeń jakie ogarnęły wioskę. Większość ludzi doszła do siebie już po pogrzebie, wszyscy wrócili do swoich codziennych obowiązków. Matki zajmowały się dziećmi, wysyłały je do akademii. Ojcowie wychodzili na całe dnie do pracy, a ninja wykonywali swoje misje. Co jeszcze się zdarzyło przez ten okres?
Harumi otworzyła powoli oczy, w pokoju panowała cisza. Dzisiaj się wyspała, w końcu.
- Wszędzie dobrze, ale  w domu najlepiej. Co nie, Hideki? - Szepnęła z lekkim uśmiechem w stronę puchatego przyjaciela, przeciągającego się na kanapie.  Rozejrzała się po sypialni i wyszła do salonu, była szczęśliwa, że jej mieszkanie w końcu się zwolniło i mogła wrócić do siebie. Szczególnie, że ostatnimi czasy, kiedy przebywała u Naruto atmosfera zrobiła się dość... nieprzyjemna. Chłopak odciął się od wszystkich, był oschły. Jak nie on. Wszyscy rozumieli, że brakuje mu przyjaciela, ale dla niej jego zachowanie było nie do ogarnięcia. Nie rozumiała, jak można się aż tak bardzo zmienić przez jeden incydent. Nie zmieniało to faktu, że cholernie się o niego martwiła, jednak bardziej przytłaczające dla niej było to, że nie potrafiła mu pomóc, bo on jakiekolwiek próby natychmiastowo odpychał.  Kiedy ostatni raz go widziała?  Najprawdopodobniej w dzień, w którym wyprowadzała się od niego.

Uzumaki siedział w ciszy w fotelu, zapatrzony w kunaia , którym bawił się, rozkręcając go we wszystkie strony. Ciemnowłosa spoglądała na niego z kuchni zmartwionym wzrokiem. Od pogrzebu sannina stał się cichy, nie uśmiechał się, prawie w ogóle z nią nie rozmawiał. Nie znosiła go takiego.
- Naruto - odezwała się w końcu. Chłopak nawet nie odwrócił w jej stronę głowy. - Co się z Tobą dzieje? - Krzyknęła, nie wytrzymując już jego zachowania. - Nie odzywasz się, stałeś się jakiś dziwny. Gdzie ten chłopak, który zawsze tryskał optymizmem? - Kontynuowała, lecz na darmo, bo on jedynie skrzywił się, widocznie poirytowany jej uwagami. Zacisnęła dłonie w pięści. - Przestań się tak zachowywać. On nie żyje, pogódź się z tym. Wszystkim nam jest ciężko z tego powodu, ale MY dalej żyjemy i chcemy robić to dobrze, chronić bliskie nam osoby, żeby nikogo już więcej nie stracić. Żeby umierać w ciepłym łóżku, ze starości, wiedząc, że nasze wnuki żyją w bezpiecznym świecie. - Jej głos coraz bardziej drżał pod wpływem nachodzących nerwów. - Zamiast siedzieć bezczynnie i myśleć... Zacznij trenować jak najwięcej. Trzeba się dowiedzieć, kto to zrobił i go pokonać. My, twoi przyjaciele  Ci w tym pomożemy, ale nie możesz nas odpychać !
Po co produkowała się aż tyle? Nie wiadomo, bo chłopak najwyraźniej tylko jeszcze  bardziej się podenerwował,  jego ciało zaczęło w dziwny sposób drgać.
- Powinnaś dowiedzieć się od Tsunade, czy twoje mieszkanie się już zwolniło. - Powiedział szorstkim tonem. Drgnęła. Po jej ciele przeszło tysiące małych igieł, a fala nieprzyjemnego uczucia rozlała się od stóp do głow. Tym razem to ona się nie odezwała. Nie potrafiła. Zupełnie nie spodziewała się czegoś takiego. Skierowała się do drugiego pokoju i powoli zaczęła pakować swoje rzeczy. Czuła się tak upokorzona, że najchętniej strzeliłaby mu w twarz. Po 15 minutach była już gotowa.
- Hideki - Zawołała pupila, który doskonale rozumiejąc co się dzieje, podszedł z bardzo smutną minką. Teraz wypadałoby coś powiedzieć, może podziękować za gościnę, ale pomimo szczerych chęci, jej duma nie pozwala nic z siebie wydusić. Chłopak chyba w końcu oprzytomniał, bo kiedy łapała za klamkę otworzył szeroko oczy, jakby dopiero co odzyskał kontakt z rzeczywistością.
- Harumi, nie musisz...- Zaczął, ale urwał w pół zdania, kiedy ich tęczówki się spotkały.
- Dziękujemy za gościnę i... trzymaj się. - Mówiąc to zmusiła się na jeden uśmiech, który ewidentnie był udawany i kryjący za sobą dużo smutku. Nim blondyn zdążył znów się odezwać, drzwi zatrzasnęły się.
Na samo wspomnienie jej humor się pogarszał. Przez tydzień tułała się po ludziach, aż w końcu otrzymała od Tsunade swoje stare mieszkanie. Podeszła do szafy i wyciągnęła swój strój do treningu, po czym skierowała się w tylko sobie znanym kierunku.


Dochodziła godzina dwunasta w południe, w mieszkaniu blondyna panowała zupełna cisza, po pokoju walała się sterta brudnych ubrań i opakawań po jedzeniu. Uzumakiego obudziło pukanie do drzwi, niechętnie podniósł się i skrzywił na widok dosłownego syfu, który panował w domu. Nie bardzo chciał wpuszczać kogoś do tego istnego bałaganu.  Widocznie gość nie zamierzał odpuszczać, bo pukanie nasilało się  z każdą sekundą.
- Hai, Hai. Już idę. - Mruknął pod nosem, zarzucając na siebie bluzę. - Shikamaru? - Zdziwił się na widok przyjaciela.
- Yo, Naruto. - Przywitał się  z nim, a kiedy blondyn nieco bardziej otworzył drzwi, wszedł do środka. - Reety, to upierdliwe, ale widać, że w tym domu nie mieszka już kobieta. Jak Harumi tutaj była to przynajmniej nie musiałeś się martwić czy jest czysto. - Zażartował.
- Harumi? - Zerwał się blondyn. - Wiesz co u niej? - Shikamaru popatrzył na niego współczująco.
- Nie martw się, wszystko z nią  w porządku.
- Gdzie teraz mieszka, wiesz może? - Dociekał Uzumaki.
- Z tego co wiem to przez ostatni tydzień nocowała u Hinaty  i trochę też u Ten-Ten, a teraz mieszka tam gdzie dawniej.  Naruto, przepraszam, że pytam, ale co mogło być aż takim dużym powodem żebyście aż tak się posprzeczali?
- Czasami zachowuje się jak idiota, tym razem też tak było. - Westchnął Uzumaki. Poczuł dłoń przyjaciela na swoim barku.
- Czasami tak. Ale jesteś też dobrym człowiekiem, który dba o przyjaciół. - Powiedział pocieszająco Nara. - Dobra, ale w sumie to przyszedłem tutaj w zupełnie innej sprawie. Tsunade wzywa Cie do siebie, z tego co wiem to chodzi tutaj o sprawę Jirayi. - Błękitne tęczówki młodzieńca rozszerzyły się niebywale, zerwał się na równe nogi i wybiegł jak najszybciej się dało, kierując w kierunku budynku głównego wioski.
- Rety... Co za narwaniec - Shikamaru pokręcił głową z dezaprobatą i pobiegł za nim.

- Babuniu Tsunade!! - Naruto wpadł do jej gabinetu jak burza.
- Naruto? - Zdziwiona Tsuande patrzyła szeroko otwartymi oczami na przybysza. W pomieszczeniu znajdowała się ona, Shizune, a także Fukusaku,  starsza ropucha należąca do Jirayi. To on przyniósł wieści o śmierci sannina. - Powinieneś zapukać, chyba nie muszę Ci o tym przypominać, jednakże, dajmy już temu spokój. Teraz liczy się to, co mam Ci do powiedzenia. Znamy zabójcę Jirayi, po zebraniu wszystkich informacji okazało się, że to osoba nazywana Pain, lider Akatsuki. - Uzumaki drgnął i poczuł falę gniewu rozlewającą się po jego ciele. - Naruto, jesteś celem Akatsuki, więc musisz stać się silniejszy. Udasz się więc na górę Myoboku wraz z panem Fukusaku w ramach treningu. - Blondyn zdziwił się, jego pierwszą myślą była odmowa. Chciał natychmiast udać się na poszukiwania zabójcy swojego mistrza. Jednak w jego głowie, nagle, nie wiadomo skąd zabrzmiały słowa Harumi. " Zamiast siedzieć bezczynnie i myśleć... Zacznij trenować! ". Po chwili ciszy, jaka zapanowała w pomieszczeniu w końcu rozbrzmiał głos blondyna - Zgoda.
- Świetnie, wyruszamy za dwa dni. Masz czas na pożegnanie się z przyjaciółmi, spakowanie , czy załatwienie jakiś tam swoich spraw. - Oznajmił Fukusaku. - Nie wiadomo, kiedy wrócisz do wioski, sztuka mędrca jest bardzo ciężka do opanowania, może potrwać to latami. - Naruto, choć niechętnie, zgodził się na taki warunek i opuścił gabinet, kierując się do domu. W drodze dogonił go Shikamaru.
- Słuchaj stary, skoro tak się sprawy mają to wpadnij dzisiaj wieczorem do baru.
- Przepraszam, Shikamaru, ale nie mam ochoty na zabawy.
- Nie daj się namawiać, Naruto. To kłopotliwe, ale w takiej sytuacji nie odmawia się przyjaciołom. - Chłopak uśmiechnął się w jego stronę , a Naruto, odetchnąwszy , w końcu się zgodził.
- Super, załatwię wszystko, punkt dwudziesta się widzimy. - Oznajmił Nara i skręcił w boczną alejkę, zostawiając Naruto samemu sobie.


Na polu treningowym już od samego rana słychać było wybuchy i zgrzyt łamanego drewna. Ciemnowłosa dziewczyna, ciężko dysząc, z poszarpanym ubraniem opadła na ziemię wraz z utratą wszelkich sił. Przymknęła oczy, a jej klatka poruszała się szybko w górę i w dół. Zamknęła oczy, całkowicie oddając się relaksowi, po skończonym ciężkim treningu. Bolały ją wszystkie mięśnie, nie mogła ruszyć nawet palcem. Ale pomimo tego była z siebie niesamowicie zadowolona, bo po raz kolejny dała z siebie sto jeden procent. Nagle promienie słońca zasłonił jej cień sylwetki, która właśnie stanęła nad nią. Niechętnie uchyliła powieki.
- Shikamaru?
- Siemka, Harumi. - Przywitał się z nią chłopak i podał dłoń, pomagając dziewczynie wstać z trawy. - Wiedziałem, że Cie tutaj znajdę, od jakiegoś czasu nie opuszczasz tego miejsca nawet na minutę.
- Masz jakąś sprawę? - Zapytała, dalej lekko dysząc i ocierając spocone czoło.
- Naruto udaje się na trening. - Oznajmił. Nie mógł nie zauważyć chwilowej zmiany mimiki jej twarzy, kiedy usłyszała jego imię.
- To chyba dobrze. - Odpowiedziała obojętnym tonem.
- Wieczorem robimy mu pożegnanie, wiesz, wszyscy jego przyjaciele. Jestem pewien, że chciałby żebyś była.
- Przykro mi, dzisiaj nie mam czasu. - Odpowiedziała bez namysłu.
- Naprawdę? - Zapytał młody Nara, niedowierzająco.
- Tak... Umówiłam się z kimś już. To ważne. - Wytłumaczyła pospiesznie. - Przeproś go ode mnie i życz powodzenia w treningu. - Powiedziała odwracając się na pięcie.
- Jakbyś zmieniła zdanie, to w barze o dwudziestej. - Krzyknął w stronę odchodzącej dziewczyny.Podniosła rękę do góry, w geście pożegnania i zniknęła za drzewami.

Kiedy dochodziła godzina spotkania, zamknął drzwi swojego mieszkania i skierował się w stronę centrum. Myślał teraz o jednej sprawie, a właściwie osobie. Zdał sobie sprawę z tego,  jak bardzo brakuje mu niebieskookiej i z tego jak przedmiotowo ją potraktował. Niewątpliwie uznawał ją za bardzo bliską osobę. Dręczyło go pytanie, czy zjawi się na jego pożegnalnej " imprezie". Wchodząc do baru już  z daleka zauważył grupkę swoich znajomych, którzy przywitali go szerokimi uśmiechami. Na sam ich widok zrobiło mu się lżej na sercu. Przyszła zarówno część damska jak i męska. Byli chyba wszyscy. Wszyscy oprócz... Niej. Jeszcze wcześnie, może się spóźni. Przemknęło mu przez myśl, zaraz jednak szybko przestał się tym zamartwiać, ponieważ pochłonęła go rozmowa z całą resztą.
Wszyscy świetnie się bawili. Sakura wraz z Ino zrobiły sobie mały konkurs na picie. Każda chciała udowodnić, że ma lepszą głowę od drugiej i pochłaniały kieliszki sake jeden po drugim.  Już po czwartej kolejce Haruno odpadła. Radość Yamanaki z kolei nie trwała długo, ponieważ za moment i ją dopadły skutki spożywania alkoholu. Chłopaki mieli z nich niezły ubaw. Około godziny 24 Hinata wraz z Nejim zdeklarowali się odprowadzić "artystki" do domu i samemu skończyć dzisiejsze wojaże. Pożegnali się z Uzumakim, życząc mu powodzenia. Na placu boju zostali już tylko sami mężczyźni wraz z Ten-ten. Jednak wszyscy byli już wyraźnie podpici, w świetnych humorach kontynuowali swoje dialogi.
- Niedawno wróciłeś i już wyjeżdżasz, stary. - Odezwał się Kiba.
- Muszę stać się silniejszy. - Odpowiedział Uzumaki poważnym tonem. Pokiwali mu głowami na znak, że się zgadzają.
- My też nie będziemy tracić tutaj czasu! - Krzyknął ucieszony Kiba, a Akamaru skwitował to wesołym szczeknięciem.
- Tak, możesz na nas liczyć! -Dodała TenTen
- Niektórzy nie tracą czasu już od jakiegoś czasu. - Odezwał się Shino, który do tej pory, jak to miał w zwyczaju siedział przy ścianie jedynie słuchając przyjaciół.
- Masz na myśli Harumi? - Spytała dziewczyna. - Racja, nie ma jej dzisiaj z nami. Zaprosiłeś ją, Shikamaru? - Uzumaki spuścił wzrok, spoglądając na szklankę do połowy zapełnioną piwem. W głębi serca liczył na to, że ją tutaj spotka i przed wyjazdem jakoś się dogadają.Niestety tak się nie stało.
- Zaprosiłem , pewnie , że tak! Kazała Cię przeprosić, ale dzisiaj się z kimś umówiła. Życzy Ci też powodzenia w treningu. - Naruto poczuł lekkie ukłucie w sercu. Umówiła się z kimś? Ta myśl wywołała u niego dziwne odczucia. Czuł się jakby.... zazdrosny? Zraniony? A może to procenty we krwi dawały mu się we znaki.
- Nie jesteś na nią zły, Naruto? - Dociekała TenTen.
- Czemu mam być?- Zapytał chłopak.
- Bo przecież wy... no wiesz - Chłopak popatrzył na nią pytająco.
- Co ?
- No... Jesteście sobie bliscy.
- Owszem, jest moją przyjaciółką, jak wy wszyscy.
- Tak, ale myślałam, że ... no wiesz, jest między wami coś więcej. W końcu mieszkaliście ze sobą.
- Co? Serio? Daj spokój. - Szybko zaprzeczył temu co mówi dziewczyna. Było to dla niego niedorzeczne. On i Harumi? Przecież to by było nienaturalne... Prawda, mieszkali ze sobą, był z nią do tej pory w nieco bliższych relacjach niż z innymi kunoichi, podobała mu się jako kobieta, ale nigdy nie myślał o niej w ten sposób. Co prawda był też o nią zazdrosny, chciał ją przede wszystkim chronić... I nagle otworzył szeroko swoje powieki. Zdał sobie sprawę, że to co mówi TenTen wcale nie jest bezpodstawne, i że gdzieś głęboko w jego sercu skrywa się uczucie, którym darzy swoją byłą współlokatorkę.
- Wy też myśleliście, że ja i Harumi mamy się ku sobie? - Zapytał poważnie część męską. Mimo wykrętów w końcu wyszło, że nie tylko oni ale i cała wioska próbowała ich wyswatać. Na początku nie chciał w to wierzyć, ale zaraz zdał sobie sprawę, że oni mówią całkowicie poważnie. Chcąc uniknąć ciągnięcia tego tematu, napomniał o czymś innym zaczynając kolejną rozmowę i pochłaniając kolejną kolejkę sake dla odstresowania.

Dochodziła godzina pierwsza, pomimo szczerych chęci nie mogła zmrużyć oka. Miała wyrzuty sumienia, że nie poszła na jego pożegnanie. Zapewne teraz siedziałaby ze wszystkimi w dobrym humorze, popijając alkohol i spędzając przyjemne chwile. Zamiast tego leży w łóżku i myśli. Myśli o jednej osobie, przez którą zmieniło się całe jej dotychczasowe życie. Dla której wskoczyłaby w ogień gdyby tylko mogła. Którą szanowała ponad wszystko, traktowała jak najlepszego przyjaciela, a czasami nawet rozmyślała co by było gdyby... Potrząsnęła głową, nieraz nachodziły ją te dziwne myśli, których nie chciała do siebie dopuścić. Po jej nieudanym, pamiętnym związku z Mako nie chciała się już mieszać w sprawy sercowe. Dlatego nie dopuszczała do siebie nawet najmniejszej oznaki pojawienia się jakiegokolwiek uczucia na wzór tamtego. Co nie zmieniało faktu, że myśląc o Uzumakim czuła w środku jakieś szczęście, a wspominając jego uśmiech aż cieplej robiło się jej na sercu. Teraz, przez dłuższy okres czasu już go nie zobaczy. I w tym momencie zerwała się na równe nogi , zarzuciła na siebie długą, męską koszulkę, ubrała spodnie i buty i wybiegła z mieszkania. Musiała się  z nim zobaczyć, przeprosić za swoje dość ciężkie słowa. Nie chciała żeby rozstawali się się w kłótni, zbyt dużo dla niej znaczył.

W barze zostawało już coraz mniej osób, nie licząc wychodzącego już i żegnającego się Shino, przy stole został tylko Uzumaki i Nara. Naruto jednak był widocznie zamyślony.
- Chodzi o Harumi? - Zapytał Nara prosto z mostu, co wręcz zszokowało blondyna.
- Skąd wiesz?
- Bo odkąd weszliśmy na jej temat to zachowujesz się inaczej. - Zaśmiał się chuunin. - Wyduś to z siebie. Nie ważne jak kłopotliwe to jest.
- Ja, po prostu...
- Kochasz ją, co? - Dokończył za niego przyjaciel.
- Nie...Ja... Sam już nie wiem co czuję. Ostatnio się pokłóciliśmy, jest mi z tym źle.
- Pytanie mnie o kobiety to nie jest najlepszy pomysł. - Westchnął Shikamaru. - Kompletnie ich nie rozumiem, ale , jako, że sam doprowadziłem do tego, że teraz muszę udzielić Ci jakiejś rady to... Powiedz jej co czujesz. Szczerość to chyba najlepsze rozwiązanie.
- Mówisz?
- Ja bym się w sumie siebie nie słuchał, bo jak mówiłem, nie mam pojęcia o kobietach. Ale jeżeli uważasz to za cenną radę, to idź do niej. Ale lepiej jutro, bo będąc w tym stanie możesz tylko pogorszyć sytuację.
- O czym ty mówisz? W jakim stanie? - Zapytał udając, że nie wie o co chodzi.
- Nie rżnij głupa, sam mam w głowie niezły helikopter. A propos to chyba powinienem iść już do domu. - Nara podniósł się z krzesła i zachwiał niebezpiecznie, a kiedy zdołał utrzymać stabilną pozycję wyciągnął dłoń w stronę blondyna. - Powodzenia, daj z siebie wszystko i wracaj jak najszybciej. - Naruto uśmiechnął się szeroko i uścisnął rękę przyjacielowi.
- Dziękuje! - Krzyknął w stronę wychodzącego chuunina.

Harumi przybiegła, ale widząc wychodzącą, znajomą sylwetkę zatrzymała się na moment. Kiedy Shikamaru był już wystarczająco daleko stanęła kilka metrów przed wejściem i poczuła lekki paraliż. Wahała się czy wejść do środka, czy zastanie tam o tej porze jeszcze genina. Nagle jej oczom ukazała się znajoma blond czupryna, a blask niebieskich tęczówek sprawił, że jej serce zabiło mocniej.
- Naruto...- Wyszeptała.
Patrzył się w osobę stojącą naprzeciw jak w ducha, nie dowierzał, że ona stoi tuż przed nim. Ledwo trzymał się na nogach i w pierwszej chwili pomyślał, że ma po prostu zwidy, lecz kiedy wypowiedziała jego imię rzeczywistość uderzyła mu do głowy. Była tutaj, taka piękna, zmarznięta, jednak przyszła. Nie wiedział co robi. Jego ciało poruszało się same, podszedł do niej i nie spuszczając wzroku z jej tęczówek zbliżył się na taką odległość, że prawie stykali się nosami. Widząc, że dziewczyna nie drgnęła musnął wargami jej ust, a ona także zupełnie przestając myśleć o czymkolwiek poddała się uczuciu, które ją opanowało i przyciągnęła do siebie Uzumakiego oddając namiętny pocałunek.
- Przepraszam. - Wyszeptała mu do ucha, odrywając sie od jego ust. Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i objął drobne ciało szczelnie rękami.
- To ja przepraszam. - Odpowiedział i chwycił ją za rękę. - Późno już, odprowadzę Cie do domu. - Ścisnęła jego rękę nieco mocniej i wolnym krokiem ruszyli przed siebie.
- Słyszałam, że wyjeżdżasz na trening.
- Tak, jutro w południe. Zrobię tak jak mówiłaś, będę trenował. Stanę się silniejszy i pokonam gościa, który zabił Ero-sennina. - Byli już prawie pod domem dziewczyny, stanęła i spoglądając mu w oczy lekko się uśmiechnęła.
- Pamiętaj o mnie podczas treningu, okej? Ja nie zamierzam być gorsza, jak wrócisz będę trzy razy silniejsza!
- Pewnie,trzymam Cie za słowo! - Wyszczerzył się tak jak to właśnie uwielbiała.
- W takim razie...Dobranoc.- Zbliżyła się do niego i złożyła delikatny pocałunek na jego ustach. Odwzajemnił go natychmiast i oplótł jej talię dłońmi. Delikatnie rozszerzył jej wargi językiem i przez kilkanaście kolejnych sekund wykonywali nimi pewnego rodzaju "taniec" . Po chwili oderwali się od siebie, a dziewczyna zniknęła za drzwiami mieszkania.
Nazajutrz Naruto spakowany w najpotrzebniejsze rzeczy opuścił swój dom, zamykając drzwi na wszystkie spusty. Choć bolała go okropnie głowa to pamiętał dokładnie wszystko, co do sekundy. I swobodnie mógł powiedzieć, że od dłuższego czasu nie czuł się tak szczęśliwy jak dzisiaj. Przed główną bramą wioski stała już Tsunade, Kakashi, Iruka i Fukusaku.
- Gotowy? Pożegnałeś się ze wszystkimi?- Zapytała starsza ropucha.
- Można tak powiedzieć. Zostali już tylko... - Podszedł do swoich nauczycieli kolejno i uścisnął im dłonie. Kątem oka szukał ciemnowłosej, na której obecność po cichu liczył jednak nie mógł jej nigdzie dojrzeć. W ostatniej chwili zauważył ją na gałęzi jednego z dalszych drzew. Jej uniesiona do góry ręka sprawiła, że uśmiechnął się szeroko.
- Możemy?- Zapytała ropucha. Uniósł rękę w stronę dziewczyny i pomachał jej, po czym zniknął w chmurze dymu.
- Daj z siebie wszystko. - Szepnęła dziewczyna do siebie po czym w jednej chwili zniknęła z gałęzi...





BANG.I jest rozdział. Pomyślałam, że rozdział 26 to zdecydowanie rozdział, w którym uczucia tej dwójki powinny być wyjaśnione :) I MACIE ^^ale to chyba nie żadna niespodzianka:D Naszła mnie wena i komputer pozwolił mi na swobodne napisanie, bez płatania mi figlów :P Jest już późno, więc wybaczcie, ale nie mam siły sprawdzać błędów itp, gomene misiaczki :*
Co tam u was słychać, kochani? Mam nadzieje, że ktoś tutaj jeszcze zagląda! Wyczekujcie next chapka;*