sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 28 " Atak "

- Kakashi-sensei… Co jest na tyle silne, aby przebić się przez barierę wioski za pierwszym razem? – Zapytała zmartwiona, kiedy zmierzali w kierunku dymu, lecz wzrok cały czas kierowała przed siebie.
- Nie chciałbym, żeby to była prawda, ale… - Odparł po chwili namysłu.
- Akatsuki? – Przerwała mu, a może bardziej dokończyła za niego? Potwierdził to lekkim kiwnięciem głowy i oboje przyspieszyli kroku.

- Tsunade-sama!! – Shizune z hukiem wpadła do gabinetu Hokage, aby oznajmić o ataku na wioskę. Tak jak sądziła, blondynkę zastała już w  pełni świadomą sytuacji. Kobieta stała przy oknie i bacznie obserwowała miejsce, w którym teraz unosiły się kłęby dymu.  W momencie, kiedy zdołała dojrzeć kawałek ubrania najeźdźców po jej ciele rozlało się nieprzyjemne uczucie.
- To oni… - Powiedziała o dziwo spokojnie i wolnym krokiem skierowała się ku wyjściu z gabinetu.
- Dokąd pani idzie?! – Krzyknęła za nią jej przerażona asystentka.
- Jak to? Idę bronić wioski, Shizune! – Otrzymała w odpowiedzi.

Byli już tylko jakieś sto metrów od wybuchu. Harumi mogła dojrzeć już zarys postaci wyłaniających się z obłoków. Przymrużając oczy dostrzegła czarne stroje z wyszytymi czerwonymi chmurami, które falowały lekko wraz z powiewem wiatru. Przygryzła wargi. Zachowaj spokój, Naruto jest bezpieczny, nie ma go w wiosce. Powtarzała sobie w myślach, lecz jej ręce zaczęły drżeć mimo woli. Co się z nią działo? Nie mogła tego zrozumieć, dlaczego miałaby się obawiać? Dotyk, który poczuła na swym ramieniu spowodował, że wróciła „do żywych”.
- Spokojnie, jestem z Tobą. – Hatake posłał jej szczery uśmiech. – Nie dam zginąć nikomu z mojej drużyny. – Dodał, na co tęczówki dziewczyny poszerzyły się dwukrotnie. Jej lekko rozchylone usta Potrzebowały kilku sekund, aby zamienić się w zadziorny uśmieszek.
- Dziękuje , sensei. Ja nie zamierzam umierać, Tobie też nie pozwolę. – W głębi duszy przeklinała się za tą chwilę słabości. Ponownie poczuła jak pewność siebie i determinacja rozpierają jej ciało.
- Ruszamy. – Oznajmił Kakashi, znikając z pola widzenia.
- Tak. – Zacisnęła pięść i ruszyła za nauczycielem.

Dym już prawie całkowicie się rozpłynął, ukazując 6 postaci, którymi wspólnymi cechami były rude włosy i metalowe pręty w całym ciele. Tuż naprzeciw nich pojawiły się dwie osoby, które właśnie dotarły na miejsce. Harumi spojrzała na nieproszonych gości i przełknęła ślinę, kiedy spojrzała im w oczy.
- Rinnengan… - Szepnęła, nie odwracając od nich wzroku.
- Mamy do czynienia z tym, który zabił Jirayę – Odpowiedział Kakashi, lustrując przeciwnika wzrokiem. Czarnowłosa zacisnęła pięści. To przez niego jeden z jej przyjaciół nie żyje, to przez niego Naruto tyle ostatnio wycierpiał. Miała ochotę rzucić się na niego już, w tej chwili, i rozszarpać na kawałeczki. Ale wiedziała, że gdyby zachowała się zbyt nieodpowiedzialnie… Zostałaby ciężko ranna i zawadzała Kakashiemu. A co gorsza, mogłaby nawet zginąć. Zachowując trzeźwość myślenia stała i czekała na ich ruch.
- Rozproszyć się – powiedział jeden z osobników, po czym 5 ciał zniknęło z ich pola widzenia w ciągu ułamka sekundy.  Rudowłosy mężczyzna spojrzał w stronę dwójki stojącej naprzeciw niego. – Gdzie jest Uzumaki Naruto? – Zapytał. Jego głos był chłodny i nieprzyjemny, a on sam był bardzo spokojny.
- Chciałbyś wiedzieć! – Odpyskowała mu dziewczyna, która słysząc po co tutaj przybył zaczęła się cała gotować w środku. Wyciągnęła swojego kunaia i ruszyła w błyskawicznym tempie na przeciwnika, który nie ruszył się nawet o milimetr. Już tylko centymetry dzieliły ją od jego klatki piersiowej, kiedy…
- Bansho Tenin – wypowiedział, po czym jakaś nieznana jej dotąd energia sprawiła, że z hukiem odleciała na kilkanaście metrów.
- Harumi! Wszystko w porządku? – Zawołał Kakashi, a ona potwierdziła to podnosząc się z ziemi. Nie zdążyła bowiem zrobić tego do końca, gdyż przeciwnik wystawił w jej kierunku rękę , a ona , unosząc się leciała wprost na niego.
- Co jest? – Krzyknęła przerażona, nie mogąc tego zatrzymać i charknęła, kiedy dłoń członka Akatsuki oplotła jej gardło, lekko podduszając.
- Gdzie jest Naruto Uzumaki? – Powtórzył pytanie, które zadał poprzednio.
- Myślisz, że Ci na to odpowiem? – Zapytała, próbując wyrwać się z jego uścisku, lecz na nic jej to było.
- Mam rozumieć, że chcesz umrzeć?
- Wal się. – Uniosła kąciki swych ust ku górze i uchyliła jedną powiekę. Cholera powtarzała sobie w myślach. Tak to ma się skończyć? Mogłam się tak nie wyrywać… W oczach zaczęły pojawiać się mroczki, a ona słabła z każdą sekundą, czując jak palce przeciwnika coraz bardziej ściskają jej krtań. Nagle przed jej oczami pojawił się obraz uśmiechniętego blondyna. Poczuła, że siły jej wracają. Nie mogła dać się zabić tak łatwo, nie mogła dopuścić do tego, aby Naruto wpadł w ich ręce.
- Jeśli myślisz… że coś Ci powiem… TO JESTEŚ W BŁĘDZIE!!! – Krzyknęła i oburącz chwyciła go w nadgarstku, a z pod jej palców wystrzeliły błyskawice zmuszając go do wypuszczenia dziewczyny. Kiedy tylko poczuła rozluźnienie, odskoczyła na bezpieczną odległość.  W momencie kiedy ją wypuścił tuż za nim pojawił się Hatake, który zaatakował go swoim Chidori. Jednak pioruny techniki zatrzymały się tuż przy ciele rudowłosego, po czym Hatake odleciał na znaczną odległość tak jak poprzednio dziewczyna.
- Potrafi przyciągać i odpychać przedmioty. – Pomyślał. – To będzie ciężki orzech do zgryzienia.
- Musimy działać zespołowo, to może uda nam się go pokonać…  - Szepnęła sama do siebie Harumi, bacznie obserwując przeciwnika. Był silny, cholernie silny. Doskonale zdawała sobie sprawę, że będzie to walka na śmierć i życie. Nie mogą się oszczędzać.  Posłała jedno spojrzenie Kakashiemu, a on doskonale rozumiejąc o czym właśnie rozmyśla kiwnął głową na znak, że wie o co chodzi. Do dzieła! Zmotywowała się w myślach, po czym przybierając postawę do walki, rzuciła się na przeciwnika. Poruszyła się zwinnie jak kocica, a ponadto niezmiernie szybko. Efekty treningu widoczne były na pierwszy rzut oka. Atakowali na zmianę, w chwili, kiedy jedno zostało odepchnięte przez technikę Paina, atakowało drugie, zmuszając go tym samym do defensywy. Nie było na niego innego sposobu, mimo to walka dwa na jednego wcale nie powodowała, że szło im dobrze. Niestety, poziom przeciwnika był nieprawdopodobnie wysoki i robił uniki przed każdym ich ciosem. Czarnowłosa szykowała się do kolejnego ataku. To chyba moja jedyna szansa na wypróbowanie tej techniki… Przemknęło jej przez głowę. Nie tracąc czasu na zastanawianie się, wyciągnąła rękę w bok. -- Nimpoo – Pain bacznie obserwował każdy jej ruch, bez problemu odepchnął Kakashiego, który zatrzymując się na ścianie najbliższego budynku również skupił na niej swoją uwagę. Czy ona zamierza…  Zaniepokoił się, nie miała w pełni ukończonej tej techniki, ponadto często jej nie wychodziła. Jeśli zawiedzie ją w trakcie ataku… Będzie to straszliwie niebezpieczne. Przeciwnik na pewno to wykorzysta.  Harumi, wiesz co robisz?
Powietrze stawało się coraz bardziej gęste pod wpływem ilości czakry, którą kumulowała w dłoni. Była ona widoczna gołym okiem i zaczęła formować formę czegoś podłużnego, kiedy zgromadziła wystarczająco, energia przybrała formę katany, którą zawsze walczyła.  
- Hono no Katana! – Krzyczęła, używając starej, niezawodnej techniki. Hatake odetchnął z ulgą, dobrze, że zdecydowała się na taki krok i nie ryzykowała. Jednak kiedy dziewczyna nie ruszyła się z miejsca i dalej kumulowała czakrę… Zaniepokoił się. Czemu nie atakuje? Niebo przyozdobiły jeszcze ciemniejsze chmury. Przymknęła oczyi uniosła broń ku nim. Wywołała tym gestem zdziwienie nie tylko na twarzy swojego sensei, ale także Paina.
- Interesujące… - Wypowiedział jej przeciwnik pod nosem.
- Daburu Kogeki! – Krzyknęła po czym wielki piorun strzelił wprost w jej katanę i oplótł ją, na przemian z ogniem. Kakashi otworzył szeroko oczy. Tego nie ćwiczyli na treningach, pracowali nad tym, aby pioruny współgrały wraz z bronią, ale o połączeniu dwóch żywiołów na raz nie było nawet mowy. Był zaskoczony tym jak walka wpływa na tą dziewczynę. Czy to instynkt? Nie mógł tego wytłumaczyć, ale dalej nie potrafił wyjść z podziwu.

- Nie przegram… - Odparła, po czym zmierzyła w stronę wroga….


***

Niespodzianka? Można to tak nazwać. Ostatni raz dodałam rozdział w kwietniu... Ale musicie mi wybaczyć, od jakiegoś czasu nie miałam ani trochę weny, ponadto mam sporo problemów, wizyta w szpitalu, na której niestety się nie skończy, padł mi laptop, więc na komputerze brata jestem sporadycznie, gdy tylko mi na to pozwoli bądź nie ma go w domu... :c A na telefonie pisać rozdziałów nie bede, bo... no nie, raz że nie wygodnie, dwa że trwało by to wieki ;d Na szczęście zaczęły się wakacje, coś mnie natchnęło i proszę, od razu siadłam, napisałam i dodaję. Miłego czytania, robaczki. Mam nadzieje, że ktoś tu jeszcze zagląda i nie zlinczujecie mnie za moją długą nieobecność , a rozdział się wam spodoba :)