- Nie przejmuj się, Harumi. - Usłyszała pokrzepiający głos Naruto. - Nawet jeśli stało się coś złego, to pewnie babunia Tsunade wie, że do tych ważnych zadań nadaje się najlepiej. W końcu zostanę szóstym hokage!
Ostatnie, pojedyncze krople deszczu obijały się o parapet. W całym jej gabinecie panowała cisza, a ona z opartym o dłonie podbródkiem, wpatrywała się nieobecnym wzrokiem przed siebie. Jej serce rozdzierał niewyobrażalny smutek i cierpienie, a pogoda panująca na zewnątrz jakby idealnie odzwierciedlała jej samopoczucie. W pewnym momencie usłyszała pukanie do drzwi, które wyrwało ją z zamyśleń.
- Wejść! - Rozkazała. Do środka weszli oczekiwani przez nią shinobi. Przeleciała wzrokiem ich sylwetki, zatrzymując się na blondynie i nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa.
- Wzywałaś mnie, co się stało? - Zapytał podenerwowany widząc dość nietypowe zachowanie Hokage. Blondynka przymknęła na moment oczy jakby zbierając myśli. Nabierając oddechu znów ukazała swoje czekoladowe tęczówki.
- Mam złe wieści. Jiraya... - Serce blondyna zabiło mocniej. Tak samo w przypadku milczącej jak dotąd ciemnowłosej.
- Stracił swoje życie podczas misji. - Dokończyła ślimacza księżniczka. Kakashi wbił wzrok w podłogę, wydawałoby się, że domyślał się tego, a jej słowa tylko potwierdziły jego obawy. Harumi stała sztywno, nie mogąc nic z siebie wykrztusić. Czuła tylko jak wewnątrz niej rozchodzi się niewyobrażalny ból. Naruto z szeroko otwartymi oczami wpatrywał się w Tsunade, jakby niedowierzając.
- Kłamiesz...- Powiedział z lekkim uśmiechem. - Babuniu Tsunade, powiedz, że żartujesz.- Jego reakcja była nietypowa, rzeczywiście musiał w to nie uwierzyć, lecz kiedy ujrzał jak blondynka wbija wzork w swoje biórko, a po jej policzku spływa łza... Nie wytrzymał.
- CHOLERA!!- Wydarł się na całe gardło. - Kto to zrobił? Jaka misja ? Dlaczego poszedł na nią sam?!! - Harumi oprzytomniała w chwili, kiedy chłopak podniósł głos, w którym wyczuwalna była pretensja do Hokage.
- NARUTO! - Krzyknęła smutnym głosem, próbując jakoś go uspokoić i oszczędzić jeszcze więcej cierpienia wnuczce Pierwszego. Wtedy popatrzył na nią wściekłym spojrzeniem, i nic nie mówiąc opuścił gabinet, trzaskając przy tym drzwiami. Miała za nim biec, ale zaraz poczuła uciśnięcie na swoim nadgarstku.
- Daj mu pobyć trochę samemu. Potrzebuje teraz tego. - Powstrzymał ją Hatake. Odetchnęła, miał rację, na razie zarówno ona jak i on powinni odreagować to w samotności.
Już od godziny siedziała pod niedużym hotelem. Tuż obok znajdował się dom publiczny. To tutaj przyprowadził ją Jiraya. Wpatrywała się w to miejsce, a na jej twarzy, pomimo odczuwalnego smutku, pojawił się lekki uśmiech. " Idiota". Pomyślała. Nigdy nie traktowała go poważnie, zawsze tylko ją denerwował i dokuczał... Jednak lubiła, kiedy to robił. Zawdzięczła mu bardzo dużo, miedzy innymi to, że miała gdzie spać pierwszego dnia, kiedy przybyła do Konohy i to, że uratował jej życie usuwając pieczęć.
- Miałeś wrócić żywy, zboczeńcu. - W trakcie wypowiadania zdania jej głos się załamał, a ona zaciskając zęby nie zdołała powsytrzymać słonych kropli, które spłynęły po jej policzkach.
Roztargniony blondyn kierował się w stronę pola treningowego. Czuł, że traci zmysły, nie może się uspokoić... Czuł tysiące igieł wbijających się w jego serce. Dlaczego to właśnie jemu nauczycielowi się to przydarzyło? Obwiniał siebie, że nie poszedł z nim, ale także czuł żal do niego iż nic mu o tym nie napomniał, po prostu zniknął na jakiś czas, jak to miał w zwyczaju robić. Z tym, że tym razem już nie wrócił.
Jego emocje sięgnęły zenitu, więc szybkim i silnym ruchem uderzył w podłoże , robiąc przy tym dużych rozmiarów dziurę. Nie wiedział ile czasu zadawał ciosy w ziemię, ale musiało trochę minąć, bo kiedy w końcu ochłonął na niebie widniały już błyszczące gwiazdy.
Siedziała w kompletnej ciszy i ciemności. Hideki już smacznie spał rozłożony na fotelu, a ona czekała i się martwiła. Dochodziła już północ, a po Naruto ani śladu. Rozumiała, że potrzebował w tej sytuacji samotności, ale fakt, że tyle czasu go nie ma napędzał do jej głowy głupie myśli i czarne scenariusze. Zmęczenie jednak nie pozwoliło jej wytrwać do jego powrotu i zasnęła na kanapie. Po jakimś czasie drzwi mieszkania zaskrzypiały, a w progu pojawiła się sylwetka Uzumakiego. Widząc dziewczynę przysiadł obok niej i wpatrywał się w jej mokre od łez policzki. Siedział w ciszy i po prostu patrzył. Jednak jego myśli obracały się tylko i wyłącznie wokół jego zmarłego przyjaciela. W końcu jego emocje skumulowały się, a on już dłużej nie mógł powstrzymać napływających do oczu kropli.
- Czemu?- Zapytał siebie załamanym głosem. Teraz już nie patrzył na śpiącą Harumi lecz w podłogę na której robiła się powoli mokra plama. Nagle poczuł ucisk na swojej dłoni. Podniósł głowę do góry i zobaczył swoją przyjaciółkę, która z tak samo zaszklonymi oczami wpatrywała się w niego nic nie mówiąc, a kiedy chciał już coś z siebie wykrztusić skutecznie zatkała mu usta i pokiwała przecząco głową. Objęła go i oparła swoją głowę o jego tors dalej milcząc. On także nic się nie odezwał, wiedział, że słowa w tym momencie są zbędne. Liczyło się to, że przy nim jest i nie pozwala cierpieć samemu.
***
Witajcie Kochani! Czy wróciłam? Tego jeszcze nie wiem. Ale postanowiłam zebrać się w sobie i napisać dla was taki krótki, bo krótki rozdzialik jako prezent świąteczny. Wiem, że wyszłam z wprawy w pisaniu, może się tutaj znaleźć jeszcze więcej błędów niż zazwyczaj i... pewnie niektórzy z was znienawidzą mnie za taki obrót spraw ( mam na myśli uśmiercenie eroero :D ). Ale mam pomysł na dalszą fabułę i bez tego raczej się nie obejdzie :) Także wielkie gomene za to XD Są i dobre wieści. Już się przeprowadziłam, nie mam tutaj kompletnie znajomych , bo jest to nowe miasto , więc zapewne będę miała więcej wolnego czasu. Nie mówię, że rozdziały będą się pojawiać tak często jak kiedyś, ale NA PEWNO będą.Dziękuje za wyrozumiałość i mam nadzieje, że choć garstka z was ze mną została tutaj, po tym małym poślizgu :)
I ostatnią, a właściwie to przed ostatnią rzeczą jest to, że wzorując się na Yashy postanowiłam założyć blogowego aska :) ( Mam nadzieję, że się nie obrazisz kochana :* )
Jego adres -> www.ask.fm/Harumcia także jeżeli macie jakieś pytania to prosiłabym tam :)
No i ostatnia i najważniejsza rzecz:
CHCIAŁABYM ŻYCZYĆ WAM, KOCHANI WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE. WESOŁYCH ŚWIĄT I PRZEDE WSZYSTKIM ZDRÓWKA , BO TO JEST NAJWAŻNIEJSZE. TAKŻE UPOJNEGO SYLWESTRA, ALE Z GŁOWĄ , KOCHANI :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział choć krótki ale jak zawsze dobrze napisany:)
OdpowiedzUsuńOby cześćiej się pojawiały i mam nadzieje ze tak bedzie :)
Zostaje mi życzyć Ci na Wesołych Swiat,udanego Sylwka i dużo,dużo weny na zbliżający się Nowy Rok:)
Notka nie była za długa, ale mi się podobało, chodź szoda mi eretomana. Mam nadzieję że Naruto go pomści i pokaże że nie jest słaby. Cieszę się że wstawiłaś nową notkę (świąteczną). Życzę ci wszystkiego najlepszego oraz by wena cię nie opuściła i wstawisz szybko next. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńW końcu ! :3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba twoje opowiadanie, więc z uporem maniaka wchodziłam co kilka dni patrząc czy czasem nie ma rozdziału
I jest ^.^
Co do notki. Owszem, może i krótka, ale ciekawa. Biedny Naruto ;_;
Tak mi to przypomniało ten moment w anime :c
Cieszę się że notki mają być częściej, ale mam nadzieje że szybko znajdziesz znajomych
Także powodzenia w nowym miejscu, dużo pomysłów i weny.
A, i jako że już po świętach, nie ma Ci co ich wesołych życzyć, ale życzę Ci wspaniałego sylwestra, i wszystkiego co najlepsze w nowym roku :))
Witam,
OdpowiedzUsuńJaraya zginął, och jakie top smutne... ale jak widać w tej ciężkiej sytuacji maja siebie i mogą na sobie polegać.... biedny Naruto tak ciężko mu się z tym pogodzić...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Kiedy pojawi się następny rozdział?
OdpowiedzUsuńJa pierdole! Dwa rozdziały! xD A ja o tym nie wiedziałam........
OdpowiedzUsuńAlbom ślepa, albo blogger znów mnie strollował :|
(Zaraz napiszę odpowiedni komentarz, tylko czytnę :D)
Ta, Naruto najlepiej nadaje się do ważnych zadań - w końcu zostanie szóstym hokage. Cały Uzumaki xD Nieźle rozbawiłaś mnie tym tekstem. I tak się cieszyłam, że wreszcie przeczytam dalszy ciąg twojego opowiadania... Naprawdę byłam przeszczęśliwa. No ale nie... serio? Musiałaś uśmiercić Jiraye? A tak się cieszyłam, że moja ulubiona postać jest w tym opowiadaniu... Szkoda :/ Ale nie wpłynie to oczywiście na skalę, w jakiej uwielbiam twojego bloga :P Tylko mi... strasznie szkoda Jirayi :C
UsuńMimo wszystko scena żałoby młodych shinobi była wzruszająca, bardzo dobrze napisana. (leci czytać dalej)