środa, 20 września 2017

Ahoj!

Witam Was kochani bardzo serdecznie.
Zdaje sobie sprawę, że może już nikt tego nie przeczytać, ale widziałam, że ktoś jeszcze tutaj zagląda od czasu do czasu. Po pierwsze i najważniejsze : żyje !
Musicie wybaczyć mi wszelkie błędy itp, ale ten wpis jest mi bardzo potrzebny i pisze prosto z serduszka dziś.
Co u mnie ? Od ostatniego posta zmieniło się wszystko. Trzy lata zajęło mi dojście do prawdy jeżeli chodzi o mój stan zdrowia i walke z lekarzami. Tego co przeżyłam przez ten czas nie da się opisać w jednym poście. W jednym wielkim skrócie : zrobiłam testy na boreliozę, które wyszły pozytywnie i trzy lata zajęło mi znalezienie lekarza, który nie będzie mi wpierał tego, że nie mogę się pogodzić z diagnozą - stwardnieniem rozsianym i zacznie mnie leczyć na boreliozę. Kiedy w zeszlym roku doszło do tego,że straciłam w jednym oku wzrok - powiedziałam " dość " i podjęłam decyzję o leczeniu na boreliozę metoda nie refundowana w Polsce " ILADS". Polega ona na przyjmowaniu kilku antybiotyków przez dlugi okres czasu, min. 6 miesięcy.  W tej chwili minęło pół roku odkąd przyjmuje leki I muszę przyznac, ze leczenie naprawdę dziala. Pierwsza i najważniejszą rzecz: od ostatniego rzutu minął rok a ja dalej czuje sie świetnie a objawy które towarzyszyły mi notorycznie ustąpiły w ok.70 %. Czy mamy sukces? Tego nie wiadomo, zobaczymy jak całkiem zakończe leczenie :) To co przezylam przez te lata to materiał na książkę i nie zaprzecze, ze mysle o jej napisaniu. Jednak jak potoczy się dalej mój los tego nie wiem. Na pewno ja napisze i jeżeli nie uda mi się jej wydać to o publikuje ją gdzieś na blogu!
Jeżeli chodzi o tę powieść to nie chce Was tu czarowac i nie ukrywam, że pod względem Naruto i ogólnie anime juz się trochę wypaliłam. Nie wiem, czy najdzie mnie we na na dokończenie opowiadania, ale na pewno trochę to potrwa. Muszę po prostu głęboko się zastanowić nad tym czy w ogóle mam dalszy pomysł na to opowiadanie. Z pewnoscią nie chce robić niczego na sile i musicie to zrozumieć :) Buziaki, Wasza Harumi :*

5 komentarzy:

  1. Pamiętam jak czytałam twój ostatni post i nie wierzyłam w to, co czytałam... Przyznam, że od tamtego czasu powracałam myślami "A ciekawe co u chrumci Harumci" "Ciekawe jak sobie radzi" i czułam przy tym silny niepokój, który przeszkadzał mi w zasypianiu (ZAWSZE moje myśli uaktywniają się z chwilą, kiedy pacnę ryja na poduszkę, ZAWSZE xD). Ze szpitalami od dzieciaka jestem za pan brat przez m.in pewną przewlekłą chorobę, choć może nie jest ona tak poważna jak twoja, to choć w pewnym stopniu mogłam sobie wyobrazić, co przechodzisz... (niektóre rzeczy trzeba przeżyć, żeby zrozumieć :/). W każdym bądź razie, choć wiadomo, że nie znamy się jakoś dobrze, to tamten wpis bardzo mnie poruszył i myśli o tobie ściskały mnie za serducho :/. Cieszę się, że jest na tyle dobrze, że możesz pozwolić sobie na takie drobnostki jak choćby na zerkanie w blogspota. Cały czas trzymałam kciuki za twoje zdrowie i będę to robić nadal. Należą ci się również ogromne brawa za walkę z chorobą, szkoda tylko że metoda leczenia o której wspomniałaś jest nierefundowana :( Ale zdrowie najważniejsze.
    Co do pisania, oczywiście jeśli wznowisz bloga to możesz być pewna, że będę czytać :D Aczkolwiek mam podobnie jak ty: temat m&a, a tym bardziej pisanie ff... Wypaliłam się w tym. Mam jednak nadzieję, że nie porzucisz pisania ogólnie, bo bardzo lubiłam czytać twoje pióro :). Jak coś to obowiązkowo wysyłaj do mnie linka :D
    Duuuuuże buziaki, weny i wytrwałości w leczeniu. (cały ten mój komentarz wyszedł jakiś chujowy xD przepraszam za to, ale to z emocji po przeczytaniu twojego nowego posta i z radości :D)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    kochana przepraszam, że dopiero teraz, ale i ja zniknęłam po prostu z blogów na bardzo długi czas, i dopiero dzisiaj odkryłam, że się odezwałaś... wierzę, że się uda, i „trzymam kciuki” jak to się mówi...
    a co do opowiadania, cóż jakoś tak bardzo nie zależy mi na tej historii, fakt chciałabym dowiedzieć co dalej, ale to już tak dawno, było, że zapomniałam, o co chodziło... a jak juz nie ta tematyka,m to może coś innego...
    Trzymaj się cieplutko...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    droga autorko długo tutaj nie zaglądałam (ale to przez sprawy wyższe...) mam nadzieję że pamiętasz o tym blogu... ale I mam nadzieję, że wszystko u Ciebie dobrze, bo wiem jaka jest to choroba...
    napisała bym wcześniej ale no tak nie chciałam tak szybko po porzednim napisać a porpo strata adresów, już myślałam że na zawsze straciłam cześć udało mi się odzyskać a tutaj trafiłam przypadkiem ponownie...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie i cieplutko Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    tęsknię i to bardzo, liczę że jednak powrócisz do tego opowiadania... o jak zdrowie u Ciebie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    kochana, liczę że jednak się tutaj pojawisz...
    a jak zdrowko? mam nadzieję, że dopisuje...
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
    (komentarz miał być na początku roku, ale mi zdrówko się posypało...)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń